sobota, 11 maja 2013

Rozdział 8


- Wejdziecie na górę?- spytała moja kompanka.
-Jeśli to nie problem.-stwierdził Igła.
-Ależ nie, zapraszam.-odparła i pojechaliśmy windą do jej mieszkania.- Jesteście może głodni?
-Chcesz nam gotować?- zaśmiał się Zibi
-O proszę, pan smutas się wreszcie odezwał.- rzekł Krzyś.
-Jaki tam smutas... nie wypiłem dziś Red-bull'a, to dlatego hahaha!- zaczęli się droczyć.
-Może zamówimy pizzę?- rzuciłam.
-Dobry pomysł.-usłyszałam chóralną odpowiedź.
- Może pogramy w pokera? Masz karty?- rzucił Igła.
-Jasne, trzymaj.- odparła Emi podając karty siatkarzowi.
-Ja pasuję, nie umiem w to grać.- wyznałam.
-Nauczymy cię.- rzekł Zibi.
- To może podzielimy się na  drużyny? Ja z Emi, a ty z Luiz..
-Z wielką chęcią- wyprzedziła mą odpowiedź koleżanka.
Nie miałam wyboru. Usiadłam tuż obok mojego mistrza. On nawet na mnie nie spojrzał. Nie dziwię mu się. Wyznał, że mu się podobam, a ja z tym nic nie zrobiłam.
Zaczęła się gra. Za każdym razem gdy Zibi się poruszył, serce zaczynało mi mocniej walić.. Byłam strasznie podekscytowana. Pierwszy raz grałam w pokera... i to w tak wspaniałym  toważystwie.
-Wygraliśmy!!- krzyknął Ignaczak.
-To nie fair, oni oszukują..- wrzasnęłam, a Emi pokazała mi język.- Ja z nimi nie gram. Chodźmy stąd.- powiedziałam w stronę ZB9 i pokazałam język mojej kumpeli. Wszyscy zaczęli się śmiać. Ktoś zapukał do drzwi. Dotarła pizza. Gdy zjedliśmy przekąskę, zaproponowałam spacer.
-Wy z Zibim idźcie, a my zostaniemy i obejrzymy jakiś film.-rzucił Igła.
- Wielkie z was lenie... idziesz Zibi?- spytałam.
-Sama wieczorem nie będziesz chodzić hehe - zaśmiał się.
Gdy opuściliśmy mieszkanie Zbigniew spytał:
-Zastanowiłaś się?
- Muszę to jeszcze przemyśleć.-odparłam- Uwielbiam to, jak grasz w siatkówkę, od zawsze byłeś moim mistrzem i nie chciałabym tego popsuć....
- Chcesz powiedzieć, że jeśli bylibyśmy razem, to  straciłbym w twoich oczach?
-Nie,skąd.  Po prostu masz wiele ładnych fanek, a ja boję się odrzucenia...
- Słuchaj. Może w ekipie mam opinię kobieciarza, ale to nie prawda. Wbrew pozorom jestem bardzo czuły.-powiedział i pocałował mnie. To było magiczne. Chciałam, aby ta chwila trwała wieczność. Niestety nie było mi to dane. Po  chwili siatkarz odsunął się ode mnie.
-Przepraszam.-rzekł.
-Nie, to nic. -przytuliłam się do niego- Cieszę się, że cię poznałam. Jesteś niesamowity.-popatrzyłam mu w oczy- zgadzam się.- powiedziałam. Zbyszek uśmiechnął się  i wziął mnie na ręce.
-To ty jesteś niesamowita.- stwierdził i pocałował mnie czule.
- Ale na razie to jest tylko przyjaźń- powiedziałam i pokazałam, że ma mnie postawić.
-Jak chcesz, mogę zaczekać. - uśmiechnął się zawadiacko.
Wracaliśmy około 15 minut, ciągle rozmawiając.
-Jesteście! Co tak długo?- spytał ciekawsko Krzysiek.
-Trzeba  było iść, to by ci się nie dłużyło. A co robiliście w tym czasie?- rzekłam
-Rozmawialiśmy- skwitowała oja przyjaciółka.
Dobiła godzina 21.00. Siatkarze wymienili się z nami numerami telefonów i odjechali, a ja zostałam u kumpeli na noc.

NASTĘPNEGO DNIA:
-Wstawaj!-słyszałam nad sobą głos Emi.
-Która godz.?
-9.00.Wstawaj.
-Już, już.
Wstałam i poszłam do łazienki się uporządkować.
-Ja zmukam do siebie, pa..  spotkamy się na treningu.
- No pa..
Po drodze postanowiłam napisać do Zbyszka. Może to dziwne, ale tęskniłam za nim. Nie powiedziałam przyjaciółce o naszej wczorajszej rozmowie. Nie pochwalałaby tego.
- ''Hej, co u cb?''-napisałam.
-''Hej ubieram się i lecę na trening. A co u cb? Spotkamy się dzisiaj?''- nie czekałam długo na odpowiedź.
Oczywiście chciałam się z nim spotkać, ale nie mogłam. Zadzwoniłam do niego.
-Cześć. Strasznie chciałabym się z tob spotkać, ale umówiłam się już zEmi. Mamy taki babski dzień. Chyba rozumiesz?
-Ja rozumiem, ale nie  gwarantuję ,że Zbychu to zrozumie. hehe
-YYYY Z kim ja rozmawiam?- spytałam zszokowana i speszona.
-Przepraszam, nie przedstawiłem się. Nazywam się Michał Kubiak. Znajomy Zibiego.
-O Boże! A gdzie Zibi?
-Już go wołam. Zbychuuuuu twoja luba dzwoni.
-Jak ja  ci zaraz...!!!- usłyszałam głos Zbyszka.
-Już. już, trzymaj.
-Cześć Lui przepraszam za niego.
-Nie ma sprawy. Dzwonię, aby ci powiedzieć, że chciałabym się z tobą spotkać, ale nie dziś. Po prostu nie mogę, umówiłam się z Emi. Taki babski dzień. Rozumiesz, prawda?
-Tak .To może jutro?
-Chętnie, a o której?
-Hmm.. może o 16.00?
-Dobrze, to do zobaczenia.
-Pa..
Spakowałam torbę i poszłam na tening. Po 3 godz. ćwiczeń,  wybrałyśmy się z przyjaciółką do galerii. Zjadłyśmy lunch i długo rozmawiałyśmy. O 15.00 wybrałyśmy się do kina na film pt.'' I że cię nie  opuszcze''
-No i jak ci się podobało?- spytałam po seansie.
-Piękny film, bardzo wzruszający.Sama chciałabym mięć chłopaka, ktry by mnie tak bardzo kochał.
-Jz też...
-To co, idziemy do mnie?
-Jasne. Co będziemy robić?
-Przejrzymy siatkarskie newsy.
-Chętnie hehe.
Siedziałyśmy u Emi do 22.00. Wróciłam do domu, umyłam się i od razu zasnęłam.

Rozdział 7


Wybiła godzina 14.00. Trybuny są zapełnione. Czas  na prezentację obu dróżyn i sędzi dzisiejszego spotkania. Później na boisko weszły szóstki i rozbrzmiał pierwszy gwizdek. Zaczynał zespół przeciwny. Na pierwszej przerwie technicznej to my prowadziłyśmy 8:5. Trener-jak to zawsze bywa- dawał nam wskazówki co jeszcze mamy poprawić. Gdy przerwa się kończyła, speaker ogłosoł:
- Chciałbym serdecznie powitać naszych wspaniałych gości: Zbigniewa Bartmana  i Krzysztofa Ignaczaka . Dziękujemy za przybycie.
Spojrzałam na telebim. Są tu- pomyślałam- i szturchnęłam naszą libero w ramię. Ona najwyraźniej też to zauważyła, bo szeroko się uśmiechała. Czas wracać na boisko. Po przerwie nie szło nam najlepiej. Być może dlatego, że nie mogłyśmy się skupić. Nie skończyłam kilku ataków, Emi nie obroniła kilku piłek. Trener poprosił o czas przy stanie 10:14. Krzyczał byśmy wzięły się w garść i nie popełniały tylu błędów. Nie chciałam go zawieść, więc postanowiłam wbić w nasz zespół ducha walki. Chciałam też pokazać się z jak najlepszej syrony, w końcu na trybunach siedział mój mistrz. Poprawiłyśmysię i doprowadziłyśmy do remisu. Teraz czas wziął trener naszych rywalek. Po przerwie powędrowałam na zagrywkę. Wzięłam głęboki wdech... i  wtedy go zobaczyłam. Nie odrywał ode mnie wzroku. Podrzuciłam piłkę, uderzyłam i ..... AS SERWISOWY! Przyniósł mi szczęście- pomyślałam i posłałam uśmiech w stronę publiczności.
- Jeszcze raz!!!!!- wrzeszczeli nasi kibice.
Ustawiłam się w polu zagrywki. Tym razem przeciwniczki prztjęły, ale nie dokładnie rozegrały, więc nasz szczelny blok załatwił sprawę. Druga przerwa tech. się kończy. Końcówka seta jest zaciekła. Dzoewczyny walczą do końca, nie poddają się. My też. Wreszcie wychodzmy na prowadzenie i wygrywamy 25:23. Drugiego seta również wygrałyśmy. W kolejnym wystąpił u nas tzw. syndrom 3. seta. Przegrałyśmy 19:25. Czwarta partia była podobna do pierwszej. Bardzo zacięta walka. Mimo problemów wygrałyśmy 26:24. Radość była wielka. Powędrowałyśmy się odświeżyć i przebrać. 20 min. później byłyśmu gotawe do wyjścia. Chciałyśmy już opuścić budynek, ale trener przywołał nas do siebie.
- Gratuluję wam. Jesteście bardzo zgrane.
- Dziękujemy.- odparłyśmy wszystkie.
-Luiza, zagrałaś dziś bardzo dobrze.  Czy nadal chcesz się przenieść na atak?
- Tak trenerze, świetnie się czuję na tej pozycji. Uważam, że to byłoby dobre wyjście.
-Dziś pokazałaś na co cię stać, więc zgoda, od dziś trenujesz na ataku.
-Dziękuję.
-No to na dziś już koniec. Widzimy się jutro o 11.00 na treningu. Dowidzenia.
-Dowidzenia- rzekłyśmy chórem.
-To co? Kawiarnia?- spytałam Emi po wyjściu z hali.
-Jasne. Narazie dziewczyny.
-Narazie- odpowiedziały koleżanki.
-Widziałaś ich?-spytałam.
-Tak.
- Nie wierzyłam, że przyjdą.
- A jednak. Miło z ich strony.
Naszą rozmowę przerwał pisk opon. Odwróciłyśmy się, a tam Igła i Zibi  machali do nas.
-Podrzucić gdzieś panie?- spytał Zibi z tym jego zawadiackim uśmiechem.
wymieniłyśmy się z przyjaciółką spojrzeniami.
-  Idziemy do kawiarni. Macie czas?- spytała Emi
-Oczywiście, wsiadajcie.
Droga do kawiarenki upłynęła w wyśmienitym humorze.  Igła ciągle żartował. Po 5min. dotarliśmy na miejsce.
-Co zamawiacie?- Spytał Krzysiu.
-Dwie latte. - odparłam, a Zibi przywołał kelnera
-4 latte poprosimy.
-Dobrze dziś grałaś- zwrócił się Igła do mojej kompanki.
-Dziękuję, uczyłam się od najlepszych.- uśmiechnęła  się.
Długo ze sobą rozmawiali. Chciałam zagadać do Zbyszka, ale byłam zbyt nieśmiała. On też milczał.
- Zaraz wracam- rzuciłam i wyszłam na zewnątrz. Po kilku min. dołączyła do mnie koleżanka.
-Coś się stało? Dlaczego  wyszłaś?
- A po co mam tam siedzieć? Ty bez przerwy rozmawiasz z Krzysiem, a ja co? Siedzę jak jakiś osioł. Czuję się jak piąte koło u wozu. Zibi wogóle się do mnie nie odezwał, Igła z resztą też...
-Ejjj.... przestań mówisz tak, jakbym to ja była winna. Może ty zagadaj pierwsza?
-Nie.... chociaż sama nie wiem.
-Wszystko w porządku dziewczyny?-Kawa czeka. - spytał Zibi, który wyszedł za nami.
- Tak już wracamy  Niepotrzebnie się fatygowałeś.  Luiz musiała wyjść na powietrze dotlenić się.
-Tak, chodźmy.- powiedziałam i ruszyłam w stronę kawiarni. Zauważyłam, że Igła dawał jakieś sygnały Zbyszkowi.Zdziwiłam się, ale nic nie mówiłam. Przed wejściem atakujący złapał mnie za rękę.
-Poczekaj chwilę, chcę pogadać.
-Yyym dobrze.
Emi wróciła do Krzysia, a ja i Zibi zostałiśmy na zewnątrz.
-O czym chciałeś pogadać?
-Chodzi o to, że.. hmmm... nie wiem jak to powiedzieć. Chodzi o to, że podobasz mi się i chciałbym ci bliżej poznać.-powiesział troszę speszony.
Nie mogłam nic powiedzieć. Byłam w  wielkim szoku.
-Nie wiem co powiedzieć..... zaskoczyłeś mnie..
- stanów się i odpowiedz mi później.. ok?
Dołączyliśmy do Emi  i Krzyśka, którzy świetnie się bawili.
-Już jesteśmy-powiedziałam
-Już? Chyb dopiero-odparł Ihła i spojrzał na Zibiego.
Dopiliśmy kawy i pojechaliśmy do mieszkania mojaj przyjaciółki. Zbyszek wciąż milczał... czekał na moją reakcję....