Wybiła godzina 14.00. Trybuny są
zapełnione. Czas na prezentację obu
dróżyn i sędzi dzisiejszego spotkania. Później na boisko weszły szóstki i
rozbrzmiał pierwszy gwizdek. Zaczynał zespół przeciwny. Na pierwszej przerwie
technicznej to my prowadziłyśmy 8:5. Trener-jak to zawsze bywa- dawał nam
wskazówki co jeszcze mamy poprawić. Gdy przerwa się kończyła, speaker ogłosoł:
- Chciałbym serdecznie powitać naszych
wspaniałych gości: Zbigniewa Bartmana i
Krzysztofa Ignaczaka . Dziękujemy za przybycie.
Spojrzałam na telebim. Są tu- pomyślałam-
i szturchnęłam naszą libero w ramię. Ona najwyraźniej też to zauważyła, bo
szeroko się uśmiechała. Czas wracać na boisko. Po przerwie nie szło nam
najlepiej. Być może dlatego, że nie mogłyśmy się skupić. Nie skończyłam kilku
ataków, Emi nie obroniła kilku piłek. Trener poprosił o czas przy stanie 10:14.
Krzyczał byśmy wzięły się w garść i nie popełniały tylu błędów. Nie chciałam go
zawieść, więc postanowiłam wbić w nasz zespół ducha walki. Chciałam też pokazać
się z jak najlepszej syrony, w końcu na trybunach siedział mój mistrz.
Poprawiłyśmysię i doprowadziłyśmy do remisu. Teraz czas wziął trener naszych
rywalek. Po przerwie powędrowałam na zagrywkę. Wzięłam głęboki wdech... i wtedy go zobaczyłam. Nie odrywał ode mnie
wzroku. Podrzuciłam piłkę, uderzyłam i ..... AS SERWISOWY! Przyniósł mi
szczęście- pomyślałam i posłałam uśmiech w stronę publiczności.
- Jeszcze raz!!!!!- wrzeszczeli nasi
kibice.
Ustawiłam się w polu zagrywki. Tym razem
przeciwniczki prztjęły, ale nie dokładnie rozegrały, więc nasz szczelny blok
załatwił sprawę. Druga przerwa tech. się kończy. Końcówka seta jest zaciekła.
Dzoewczyny walczą do końca, nie poddają się. My też. Wreszcie wychodzmy na
prowadzenie i wygrywamy 25:23. Drugiego seta również wygrałyśmy. W kolejnym
wystąpił u nas tzw. syndrom 3. seta. Przegrałyśmy 19:25. Czwarta partia była
podobna do pierwszej. Bardzo zacięta walka. Mimo problemów wygrałyśmy 26:24.
Radość była wielka. Powędrowałyśmy się odświeżyć i przebrać. 20 min. później
byłyśmu gotawe do wyjścia. Chciałyśmy już opuścić budynek, ale trener przywołał
nas do siebie.
- Gratuluję wam. Jesteście bardzo zgrane.
- Dziękujemy.- odparłyśmy wszystkie.
-Luiza, zagrałaś dziś bardzo dobrze. Czy nadal chcesz się przenieść na atak?
- Tak trenerze, świetnie się czuję na tej
pozycji. Uważam, że to byłoby dobre wyjście.
-Dziś pokazałaś na co cię stać, więc
zgoda, od dziś trenujesz na ataku.
-Dziękuję.
-No to na dziś już koniec. Widzimy się
jutro o 11.00 na treningu. Dowidzenia.
-Dowidzenia- rzekłyśmy chórem.
-To co? Kawiarnia?- spytałam Emi po
wyjściu z hali.
-Jasne. Narazie dziewczyny.
-Narazie- odpowiedziały koleżanki.
-Widziałaś ich?-spytałam.
-Tak.
- Nie wierzyłam, że przyjdą.
- A jednak. Miło z ich strony.
Naszą rozmowę przerwał pisk opon.
Odwróciłyśmy się, a tam Igła i Zibi
machali do nas.
-Podrzucić gdzieś panie?- spytał Zibi z
tym jego zawadiackim uśmiechem.
wymieniłyśmy się z przyjaciółką
spojrzeniami.
-
Idziemy do kawiarni. Macie czas?- spytała Emi
-Oczywiście, wsiadajcie.
Droga do kawiarenki upłynęła w
wyśmienitym humorze. Igła ciągle
żartował. Po 5min. dotarliśmy na miejsce.
-Co zamawiacie?- Spytał Krzysiu.
-Dwie latte. - odparłam, a Zibi przywołał
kelnera
-4 latte poprosimy.
-Dobrze dziś grałaś- zwrócił się Igła do
mojej kompanki.
-Dziękuję, uczyłam się od najlepszych.-
uśmiechnęła się.
Długo ze sobą rozmawiali. Chciałam
zagadać do Zbyszka, ale byłam zbyt nieśmiała. On też milczał.
- Zaraz wracam- rzuciłam i wyszłam na
zewnątrz. Po kilku min. dołączyła do mnie koleżanka.
-Coś się stało? Dlaczego wyszłaś?
- A po co mam tam siedzieć? Ty bez
przerwy rozmawiasz z Krzysiem, a ja co? Siedzę jak jakiś osioł. Czuję się jak
piąte koło u wozu. Zibi wogóle się do mnie nie odezwał, Igła z resztą też...
-Ejjj.... przestań mówisz tak, jakbym to
ja była winna. Może ty zagadaj pierwsza?
-Nie.... chociaż sama nie wiem.
-Wszystko w porządku dziewczyny?-Kawa
czeka. - spytał Zibi, który wyszedł za nami.
- Tak już wracamy Niepotrzebnie się fatygowałeś. Luiz musiała wyjść na powietrze dotlenić się.
-Tak, chodźmy.- powiedziałam i ruszyłam w
stronę kawiarni. Zauważyłam, że Igła dawał jakieś sygnały Zbyszkowi.Zdziwiłam
się, ale nic nie mówiłam. Przed wejściem atakujący złapał mnie za rękę.
-Poczekaj chwilę, chcę pogadać.
-Yyym dobrze.
Emi wróciła do Krzysia, a ja i Zibi
zostałiśmy na zewnątrz.
-O czym chciałeś pogadać?
-Chodzi o to, że.. hmmm... nie wiem jak
to powiedzieć. Chodzi o to, że podobasz mi się i chciałbym ci bliżej
poznać.-powiesział troszę speszony.
Nie mogłam nic powiedzieć. Byłam w wielkim szoku.
-Nie wiem co powiedzieć..... zaskoczyłeś
mnie..
- stanów się i odpowiedz mi później.. ok?
Dołączyliśmy do Emi i Krzyśka, którzy świetnie się bawili.
-Już jesteśmy-powiedziałam
-Już? Chyb dopiero-odparł Ihła i spojrzał
na Zibiego.
Dopiliśmy kawy i pojechaliśmy do
mieszkania mojaj przyjaciółki. Zbyszek wciąż milczał... czekał na moją
reakcję....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz