Kolejne dni toczyły się tak szybko. Przedpołudniowe treningi, potem lunch z przyjaciółką i kolejny trening. Środa godz. 8.05. Ktoś dobija się do drzwi . Szybko się ogarnęłam, nałożyłam lekki makijaż i poszłam otworzyć drzwi. Zdziwiłam się, gdy ujrzałam w nich trenera.
-Trener tutaj? o tej porze?- spytałam zdziwiona.
-Przepraszam, że tak wcześnie, powinnaś się wyspać, ale mamy problem!
- Problem? Jaki?
- Agnieszka spadła ze schodów i skręciła kostkę. Nie może dziś zagrać. Musisz ją zastąpić.
- Ja? a-a-alle ja gram na libero.
-Wiem, ale w ataku też jesteś niezła. Poza tym, jeśli dobrze pamiętam, chciałaś zmienić pozycję. Poradzisz sobie, nie masz innego wyjścia. Zdecyduj się! Albo grasz dziś na ataku, albo w ogóle.
Traktowałam trenera jak ojca, musiałam się zgodzić. A poza tym pomyślałam, że to dobry pomysł, bo będziemy mogły z Emi zagrać razem. {obie byłyśmy libero} . Właśnie dlatego myślałam o zmianie pozycji. Szkoleniowiec poszedł, a ja postanowiłam trochę potrenować. Zjadłam śniadanie, wzięłam torbę z ciuchami na mecz i trening i udałam się na halę. Po drodze zadzwoniłam do kumpeli, aby do mnie dołączyła. O 8.45. byłyśmy na miejscu. Przebrałyśmy się i rozpoczęłyśmy rozgrzewkę. Po kilku minutach zaczęłu docierać do nas ludzkie kroki. Spojrzałyśmy w stronę wejścia , a tam stała drurzyna Asseco Resovi Rzeszów.
Trener klubu- Andrzej Kowal- podszedł do nas i spytał czemu tak szubko przyjechałyśmy. Opowiedziałam mu wszystko, co się rano zdarzyło....i wtedy...
- Niech zostaną z nami. Przećwiczymy je. - krzyknął Zibi. Spojrzałam na niego i ciepło się uśmiechnęłam. On zrobił to samo.
- Bardzo by się to nam przydało- stwierdziłam i spojrzałam na moją towarzyszkę, która rozmawiała z Paul'em Lotmanem. Oczywiście w języku angielskim. Uśmiechnęłam się sama do siebie. I tak musimy czekać na nasz trening. A poza tym, wielw mogłybyśmy się nauczyć od tych wspaniałych siatkarzy.
- Zgoda, ale pierwszy i ostatni raz,- odparł Kowal i kazał graczom się rozgrzewać. Dołączyłyśmy do nich.
-Dziękuję... - szepnęłam żbyszkowi do ucha.
- Nie ma za co.- odpowiedział i puścił mi oczko.
Po rozgrzewce chłopacy przećwiczyli kilka , po czym podzieliliśmy się na dwie drużyny i rozegraliśmy jednego seta. Niestety byłam w innym teamie niż Emi, ZB9 i Igła, ale za to miałam przy sobie Lotmana, Buszka i kovacevica. Najpierw na ataku grał Jochen Sgops, a póżniej ja. Oczywiście Zbyszek instruował mnie co i jak mam robić. Raz udało mi się nawet zatrzymać go blokiem! Wyobrażacie to sobie? Jego mina była bezcenna. Wszyscy wpadli w śmiech. Nawet Emilka, która do tej pory była zestresowana. Po treningu siatkarze poszli do szatni, a my zostałyśmy na hali. Nagle usłyszałam :
- Jesteś bardzo utalentowana.
Odwróciłam się, a za mną stał Aleh Achrem!!
-Powodzenia-powiedział-Trzymam za was kciuki.
-Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć.- Uśmiechnełyśmy się razem z przyjaciółą do siebie.
-Muszę już lecieć. Do widzenia.
-Dowidzenia :)
Do meczu zostały dwie godziny. Nasze rywalki właśnie dotarły na miejsce.
-Stresujesz się?- spytała moja kompanka.
-Trochę, a ty?
-Też. Al damy radę, zobaczysz.!
- Tak. W końcu od tego wiele zależy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz