Wychodząc z szatni zderzyłam się z czymś i upadłam na podłogę. Po chwili zorientowałam się, że ktoś mnie woła.
- Mała nic ci nie jest?
Otworzyłam oczy i doznałam szoku. Dotarło do mnie, że zderzyłam się ze... Zbyszkiem Bartmanem!!
- Nic ci nie jest?- powtórzył zaniepokijony Zibi.
- Wszystko w porządku.
- Na pewno? Dasz rade wstać?
- Tak, dziękuję. - Wstałam i uśmiechnęłam się.
- Luiz chodź, bo się spóźnimy.-powiedziała Emi.
-To może w ramach rekompensaty przyjmiesz zaproszenie na kawę?- spytał ZB9.
- Oczywiście. Z wielką chęcią.
- Dobrze. to poczekam na ciebie i twoją koleżankę aż skończycie .-powiedział uśmiechając się łobuzersko. Zawsze kiedy widziałam ten uśmiech, zapierało mi dech w piersiach.
-Będzie nam bardzo miło.-odparła moja przyjaciółka i szarpnęła mnie za rękę.- chodź, bo się spóźnimy.
-Już idę. Do zobaczenia. :) - palnęłam w stronę odchodzącego atakującego. On tylko się uśmiechnął i wszedł do swojej szatni.
- Co ty wyprawiasz?
- Nie rozumiem o co ci chodzi?
- A już nic. Spójrz jakie tłumy. Mam nadzieję, że jakoś się przebijemy.
Na sali było wiele osób, które przyjechały na kursy, a jeszcze więcej siedziało na trybunach. Przez pierwsze pół godziny Igła pokazywał nam wszelkiego rodzaju zagrania. Później podzieliliśmy się na dwie drużyny i rozeglaliśmy jednego seta. W mojej grupie znalazła się Emi, dwie dziewczyny i o dziwo Michał, który przyjechał ze swoim kolegą. Jego widok bardzo nas zaskoczył. Po tym krótkim meczyku rozglądałam się po trybunach, ale nigdzie nie zauważyłam Zbyszka.
-Może zapomniał.- stwierdziła Emi.Nie ukrywam, zrobiło mi się przykro. Może się wystraszył? Może uznał mnie za hotkę? Czy to ta koszulka.... Myślałam.
-No trudno- powiedziałam- chodźmy do szatni. Po wizycie pod prysznicami, szybko się przebrałyśmy i wyszłyśmy z budynku. Przed drzwiami czakała nna nas jednak niespodzianka. Zbyszek i Igła czekali, aż wyjdziemy.
- Jednak nie zapomniał- powiedziałam do koleżanki. Obie się uśmiechnęłyśmy.
- Lui tylko się nie zapędzaj. Oczywiście chcę twojego szczęścia, ale chyba nie myślisz, że tak wspaniały siatkarz jak on mógłby się tobą zainteresować? Przecież ty jesteś strasznie nieśmiała.
- Wiem kockana. Na razie chcę się cieszyć chwilą. Zawsze marzyłam o spotkaniu go na żywo, a ty jesteś taka oschła...
- Wcale nie, po prostu zazdroszczę ci. Wiele bym dała, aby spotkać swojego idola -Bartka.
-Oj jeszcze go spotkasz. Zapewniam ci to. -uśmiechnęłam się ciepło i przytuliłam swoją kamratkę.
-No dziewczyny wy się ściskacie, a my stoimy tu samotnie..- oznajmił Igła poczym zaśmiał się. Sama nie wiem dlaczego, ale podeszłam do nich i przytuliłam obydwóch.
- Tak lepiej?- wypaliłam.
- O wiele.- zaśmiał się Zibi. Emilka stała z szeroko otwartymi oczami. Po chwili jednak uczyniła to , co ja i całą czwórką udaliśmy się do kawiarni. Czas leciał bardzo szybko. W towarzystwie siatkarzy czułyśmy się bardzo dobrze. Nagle zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawił się napis 'trener'.
Słucham trenerze.- odebrałam.
-Dzwonię, aby wam przekazać, że zmieniły się plany i mecz ze względów organizacyjnych rozegrany zostanie w środę. Także jutro o 11.00 widzimy się na treningu.
-Dobrze.
-Zapomniałem się zapytać jak tam po spotkaniu z Libero?
-Wspaniale. Nauczyłyśmy się wielu nowych rzeczy. Na pewno trener się na nas nie zawiedzie.
-Wierzę ci na słowo.. do widzenia.
-Do widzenia.-odpowiedziałam i rozłoczyłam się.
-Emi, miałam ci przekazać, że mecz jest przeniesiony na środę.
- Ooo! No widzisz, możemy jednak świętować twoje urodziny. :)
-Masz dziś urodziny?- spytał zaskoczony Krzysiek.
-Tak... -odparłam. -W takim razie wszystkiego najlepszego- odpowiedzieli obaj, a ZB9 poszedł po coś do kelnera. Po chwili podszedł do nas kelner z szampanem, a chłopacy zaczęli śpiewać mi ''sto lat''. Oczywiście oblałam się wielkim rumieńcem. Moi towarzysze zaśmiali się lekko. Około godz. 21.00 siatkarze odprowadzili nas do mojego domu. Trudno było nam się rozstać. Zbyszek przytulił mnie mocno i powiedział:
-Do zobaczenia na meczu.
Byłam w szoku, nie mogłam nic odpowiedzieć, co najwyraźniej zauważyła moja przyjaciółka, bo zwróciła się do mężczyzn:
-Naprawdę wpadniecie?To bardzo miłe .
-Oczywiście, muszę przecież sprawdzić, czego się nauczyłyście. :D
- Nie zawiedziemy cię- odparłyśmy razem.
- W takim razie do zobaczenia w środę-powiedział i uśmiechnął się. Odwzajemniłyśmy uśmiech i weszłyśmy do mieszkania. Zaproponowałam Emili, aby została na noc. Zgodziła się. Zjadłyśmy kolację i włączyłyśmy '8 Mile' na laptopie. Spać położyłyśmy się około pierwszej w nocy. Wciąż nie mogłam przestać myśleć o naszym atakującym. Był taki czarujący, a jego oczy hipnotyzowały. Zasnęłam myśląc o cudownym siatkarzu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz