Na treningu nie magłam się skupić. Wyglądałam strasznie z podpuchniętymi oczami. Dziewczyny pytały co się stało, ale ja ciągle milczałam. Nic mi nie wychodziło, nie mogłam się przełamać. Po jakimś czasie trener mnie przywołał i powiedział, że nie wyjdę dziś w ''6" . To postanowione, chyba, że coś pójdzie nie tak. Byłam wściekła!!! Trener mówił prawdę, że od jakiegoś czasu gram coraz słabiej..każdą chwilę poświęcam na love story, a nie na siatkówkę. Jak mogłam do tego doprowadzić?!? I jeszcze wykryta choroba serca... jak mi się nie polepszy, to od następnego sezonu będę musiała zrezygnować z gry.. :( . Nie chcę tego!!
Wracam pod siatkę. Daję z siebie maximum. Ostatnie akcje wychodzą mi perfekcyjnie, ale to nie zmienia decyzji trenera. Czas wracać do domu. Za kilka godzin wielki mecz! Trzeba się odprężyć, zrelaksować.
Po krótkim czasie wybrałam się do knajpki na kawę. Na miejscu spotkałam mojego chłopaka. Podeszłam i zrobiłam to, co od dawna zamierzałam. Zerwałam z nim, ku zdziwieniu większości klientów. Szybko wyszłam i pociągnęłam za sobą kumpelę. Zibi wybiegł za nami, ale mnie to nie obchodziło. Wróciłam do domu, odświeżyłam się, przebrałam, wzięłam torbę i powędrowałam na halę. Wcześniej wyłączyłam komórkę, bo atakujący wciąż wydzwaniał, a ja nie miałam ochoty z nim rozmawiać.
Wchodząc do budynku, ujrzałam prawie wypełnione trybuny. Wśród kibiców dostrzegłam P. Nowakowskiego i G. Kosoka. Uśmiechnięta udałam się do szatni. Później krótka odprawa i rozpoczął się finał. Niestety nasz team nie grał zbyt dobrze i pierwszą partię przegrałyśmy 19 : 25. W następnym secie dziweczyny również grają słabo. Trener robi zmiany. Kolejne dwa sety dla nas. Wchadzę na boisko. zwarty set. Końcówka. Serwują przeciwniczki. Wszyscy są zmęczeni. To widać. As serwisowy! :-(. Kolejny serw. Skupiam się na piłce. Leci prosto na mnie. Skaczę do obrony równocześnie z przyjmującą- Pauliną.
Zderzamy się i wtedy... uderzam głową w barierki reklamowe i parkiet.
Nic nie widzę, czuję tylko paraliżujący ból z tyłu. Nie mogę się ruszyć... i nagle czuję jak po moim ciele rozchodzi się fala ciepła. Ktoś krzyczy moje imię, czuję dotyk i właśnie wtedy zasypiam...
2 dni później:
Tłum ludzi. Wszyscy ubrani na czarno i pogrążeni w smutku. Nad grobem przyjaciółki stoi zapłakana Emilia. Przy niej trwa Bartek Kurek, który niedawno wrócił z Rosji. Bardzo ją wspiera, tak samo jak Krzysztof Ignaczak, który wie, jakie to uczucie, gdy śmierć odbiera ci najlepszego przyjaciela.
Ojciec Luizy przemawia do ludzi zebranych na cmentarzu.
-''Luiza kochała siatkówkę nad życie. Od pewnego czasu chorowała na . Zawsze powtarzała, że jeśli ma umrzeć, to tylko na boisku. Bóg spełnił jej ostatnie marzenie''- zakończył z łzami w oczach.
Niestety w życiu nie ma happyend'ów, a my musimy się z tym pogodzić.
''JEŚLI NA BOISKU CZUJESZ SIĘ JAK PTAK, TO POCZUJ, JAK WSPANIALE JEST LATAĆ I FRUŃ JAK NAJWYŻEJ PO MARZENIA. ''- A. Gołaś
Popłakałam się...
OdpowiedzUsuńWspaniały i wzruszający...
Nie wiem co powiedzieć.