sobota, 30 marca 2013

rozdział3



O kurczę! Zapomniałam o czymś?- Pomyślała Emilia, gdy wyświetlił jej się nr. trenera.
- Dzień dobry trenerze, czy coś się stało?
-Dzień dobry. Dzwonię  aby powiedzieć, że kursy odbędą się szybciej. Konkretnie za tydzień.
- Dobrze, dziękuję za wiadomość.
-Mam nadzieję, że wiele się od Krzyśka nauczycie i że w najbliższym meczu mnie nie zawiedziecie.
-Też mam taką nadzieję.
-Dowidzenia.
-Dowidzenia.
Młoda siatkarka poszła przygotować sobie obiad.

Tymczasem u Luizy:
Byłam strasznie podekscytowana. Gdy tylko wróciłam do domu, od razu odpaliłam laptopa. Zalogowałam się na facebook'a, ale nikogo aktywnego nie było, więc go wyłączyłam. Pewnie wszyscy jeszcze śpią, w końcu jest weekend.- Pomyślałam. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Całe przedpołudnie krzątałam się po mieszkaniu bez konkretnego celu. Kilka minut później ubrałam się i powędrowałam do rodziców na obiad. Oboje ucieszyli się na mój widok.
-Cześć skarbie. -wykrzyknęli razem.
-Cześć kochani. Co u was słychać?
-Wszystko po staremu. Lepiej opowiadaj co u ciebie? Jesteś taka wesoła.-powiedziała mama.
-Chyba nigdy Cię tak radosnej nie widziałem.-odparł ojciec.-Czyżbyś znalazła miłość?-zapytał ciekawsko.
-Oj, tato Pżecież doskonale wiecie, że nie szukam chłopaka. Na razie chcę się skupić  na karierze. mamuś, przecież mówiłam Ci, że jadę z Emi na kursu do Igły!
-I to Cię tak uszczęśliwia?
- No pewnie. To niesmowite zobaczyć go nażywo, a co dopiero uczyć się od niego...
-No dobrze,dobrze. Przestań bujać w obłokach, obiad stygnie.
Po zjedzeniu posiłku, pomogłam mamieposprzątać. Siedziałam u rodziców kilka dobrych  godzin.  W końcu pożegnałam sięz nimi i wróciłam do domu. Nagle wpadłamm na pewien pomysł... Zadzwoniłam do przyjaciółki i powiedziałam, aby jutro wpadła, bo mam dla niej niespodziankę. Nie czekając naodpowiedź, rozłączyłam się i wzięłam do pracy.
Następnego dnia:
Byłam strasznie zmęczona.  Całą noc nie spałam i chciałam  trochę dłużej poleżeć. Niestety, nie było mi to dane. O wpół do jedenastej ktoś zapukał do dżwi. Okazało się, że to Emi.
- No hej, co to za niespodzianka? Wczoraj tak szybko się rozłączyłaś.
-Hej. Wejdź proszę. Przepraszam za bałagan , ale całą noc nie spałam tylko pracowałam. Poczekaj chwilę, a ja doprowadzę siebie i pokój do porządku.
-OK. Nie martw się, poczekam.
Szybko skoczyłam  do łazienki. Doprowadziłam się do stanu wytrzymałości i wróciłam do koleżanki. Ogarnęłam trochę w pokoju.
-Chcesz herbaty/-spytałam.
-Bardzo chętnie. No ale nie odbiegaj od tematu.
-Chwila. Zamknij oczy, zaraz wracam.
Po chwili wróciłam do pokoju z koszulkami.
-Otwórz oczy.
-Wow! Sama je zrobiłaś? Są cudne.
-Wiesz... Pomyślałam, że jeśli chcemy aby Krzysiek nas zauważył, to musimy się wyróżnić, więc zrobiłam te koszulki. Twoja jest oczywiście z Bartkiem :) 
Kilka minut później paradowałyśmy po domu w koszulkach z napisem ''MÓJ NAJWIĘKSZY AUTORYTET'' i zdjęciami : ja Zibiego, a Emi Kurasia. 
- Słuchaj.... zapomniałam ci czegoś powiedzieć...
-No dawaj.
-Dzisiaj rano dzwonił trener i mówił, że krsy odbędą się wcześniej. W sobotę. 
-Co?! Pżecież w sobotę mam urodziny! a w dodatku w poniedziałek gramy mecz i powinnyśmy trenować z drużyną, aby się zgrać. 
-Wiem, no ale nic nie poradzimy.
2 godz. później poszłyśmy na trening. 3 h gry w siatkę... cudnie :) 

KILKA DNI PÓŹNIEJ:
Czas leci nieubłaganie szybko....Całe dnie spędzamy na treningach. W końcu mecz już nie długo. :) 
Mecz i kursy....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz