czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział 10

Kolejne dni były do siebie podobne. Pobudka o 7.30, treningi na 11.00. O czternastej obiad i wypad na miasto z kumpelą. Minął tydzień. Jutro wybieramy się z Emi na mecz, na Podpromie. Za dziesięć dni miałyśmy kolejny mecz, więc musiałyśmy się przygotowywać, ale trener zwolnił nas z treningu, bo uznał, iż oglądając mecz na wysokim poziomie, też można nauczyć si nowych technik.
- Co założysz?- spytała kumpela.
-Nie wiem, a ty?
-Też nie wiem. Ja bym ubrała nasze koszulki treningowe.. hhehe- zaśmiała się.
-Tsa..- walnęłam ja poduszką- odwal się.
- Co ty taka  nerwowa? Złość piękności szkodzi kochana.
Nic nie odpowiedziałam. Wyszłam i wróciłam do siebie. Odkąd przyjaciółka dowiedziała się, że tamtego wieczoru wyszłam z Zibim, zachowywała się dziwnie. Miałam wrażenie, że przestała mi ufać...
-Uhh.. wreszcie w domu.- wydukałam, otwierając drzwi.
Umyłam się i położyłam spać. Wstałam o 7.00. Zjadłam śniadanie i odpaliłam laptopa. Na fejsie  napisała do mnie Emi:
-Hej, sory za wczoraj. Na  mecz idziemy razem, tak?
-Tak.- odpisałam.
-O której się spotkamy?
-Nie wiem, może wpadniesz do mnie o dwunastej?
- 12? Ale mecz  rozpoczyna się o 14!
-Wiem, ale chcę zobaczyć Skrę  i Sovię na rozgrzewce. Sama wiesz Winiar..., Zati..
-No hehe racja.  Musimy być  wcześniej. Pa ;*
-No pa :)
Wylogowałam się, sprawdziłam jeszcze siatkarskie newsy i wyłączyłam laptopa. Ubrałam się i skoczyłam do sklepu.  Kumpela przyszła o 12, zjadłyśmy obiad i ruszyłyśmy na Podpromie. Zajęłyśmy swoje miejsca i patrzałyśmy na przybywających siatkarzy i kibiców. Punktualnie o 14.00 rozpoczął się mecz. Było wiele emocji. W tie-breku'u wygrała  Resovia. Po meczu próbowałam wypatrzyć Zbyszka, ale nigdzie go nie zauważyłam. Za to najwidoczniej Igła nas zauważył i podbiegł.
-Hej leidis.-zawołał.
-Hej- odparłyśmy.
-Gratuluję, naprawdę dobry mecz.-powiedziałam
-Dzięki- uśmiechnął się.
- Do kogo się tak szczerzysz?- rzuciłam do kumpeli.
- Do nikogo - odparła
-Oj  my już wiemy swoje -stwierdził Igła.- Piotrek mówił, że przyniosłaś nam szczęście. Leć  do niego.
-Co? To miłe.. , lecę- pobiegła w kierunku boiska.
-Romans wyczuwam-palnęłam
- Ja też... nawet dwa romanse.-powiedział Krzyś.- Zbychu czeka na ciebie przy wyjściu, miałem ci przekazać.
- To tylko znajomy, Krzysiu.
-Jasne, jasne..tak się teraz mówi- zaśmiał się.
- Jak ci zaraz przywalę, to zobaczysz..-droczyłam się z nim jeszcze chwilę i udałam się w stronę wyjścia, a on wrócił do reszty chłopaków i Emi, która romansowała z Piotrkiem.
-W końcu jesteś-odezwał się Zibi- co tak długo?
-Cześć. W cale niedługo. A w ogóle gratuluję, fajny mecz.
-Dzięki .Mam ci przedstawić chłopaków?
-Jasne!
-To chodźmy.
Kilka minut później zapoznałam się z całą drużyną. Igła patrzył na mnie i Zbyszka, wciąż się uśmiechając.
Do domu wróciłam o osiemnastej. Nie mogłam zasnąć, cały czas myślałam o mnie i atakującym. Czy między nami może coś być? Nie mogąc znaleźć odpowiedzi, zasnęłam

NASTĘPNEGO DNIA:
Puk,puk. Obudziło mnie pukanie. Szybko się ogarnęłam i otworzyłam.
-Hej to ja- oznajmiła moja przyjaciółka.
-Co tak wcześnie?- spytałam wpuszczając ją do środka.
-Chciałam pogadać, a później nie będę miała czasu.
-A co będziesz robić?
- Słuchaj. Spotkałam wczoraj koleżankę. Porozmawiałyśmy trochę i namówiła mnie na studia. Zastanawiałam się kiedyś nad tym, pamiętasz?
-Co? Studia? No oczywiście, że pamiętam, a co z siatkówką? Za kilka dni mamy następny mecz.
-Wiem, pogodzę to jakoś.
-Jesteś pewna?
-Jak najbardziej. Ty też powinnaś się nad tym zastanowić.
-Sama nie wiem. No a co chcesz studiować?
-Dziennikarstwo lub aw-f.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz