wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział13

Poniedziałek, 10 marca. Wstałam punktualnie o siódmej. O osiemnastej mamy mecz. Wzięłam długi prysznic, nałożyłam lekki makijaż i wyszłam na zakupy. Udałam się do sklepu marki adidas, kupiłam nawą koszulkę, bluzę i adidasy. W drodze powrotnej zastanawiałam się, co kupić Emilce na urodziny. Urodziła się 14 marca. Pomyślałam, że fajnie byłoby zrobić przyjęcie niespodziankę. Tak, to dobry pomysł- pomyślałam. Moje rozważania przerwał telefon.
-Słucham?
-Cześć ,tu Marta. Słuchaj. Trener dał mi wejśćiówkę na dzisiejszy mecz i mam mu ją przekazać, a nie wiem gdzie go znajdę. Ty pewnie wiesz, bo jesteś fankę jego zespolu. To jak? Pójdziesz?
-Jasne. Z wielką chęcią.
-Wiesz, że od jutra przez jakiś czas to on będzie nas trenował?
-Co? Kowal? Czemu?
-Podobno nasz trener ma jakiś naglący wyjazd. Coś bardzo ważnego.
-Aha, okej. Jeśli chodzi o wejściówki, to Resovia ma dzisiaj trening.  O ile  się nie mylę to pół godziny po nas. Możemy w międzyczasie wyskoczyć na kawę.
-Super, dzięki. Muszę kończyć, pa.
-No pa.
Spojrzałam na zegar. Wskazywał kwadrans po dziesiątej. Spakowałam ciuchy do torby i ruszyłam na halę. Po drodze zadzwoniłam do libero Sovi i poprosiłam o spotkanie po jego treningu. Zdziwił się, ale zaprosił mnie do siebie. Mówił, że jego  żona i dzieciaki ucieszą się z mojej wizyty. Więc byliśmy umówieni.
W dniu meczy zawsze mamy luźniejsze treningi, by zachować energię na spotkania.
Teraz też tak było. O dwunastej trener podał nam ostatnie wskazówki i odesłał do szatni. Szybko się odświeżyłam i opuściłam szatnię. Przed drzwiami złapałam Emi.
-Hej wszystko w  porządku? Niezbyt dobrze wyglądasz.
-Wszystko ok, tylko trochę źle się czuję. Nic jeszcze nie jadłam. Nie miałam czasu. Byłam na uniwerku kończyć ostatnie sprawy.
-O i jak poszło?
-Masz przed sobą  przyszłą studentkę.
-Gratuluję!-uściskałam ją.
-Idziemy?- spytała Marta, wychodząc z szatni.
-A może pójdziesz z nami Emi?
-Gdzie?
-Na kawę, a później do pana Kowala. Powiem ci po drodze ok?
-Jasne.
Wszystkie trzy udałyśmy się do pobliskiej kawiarni, a później wróciłyśmy na Podpromie. Marta przekazała panu Andrzejowi bilet. Igła posłał mi pytające spojrzenie. Pewnie nie spodziewał się tu nikogo. Gdy już szłyśmy do wyjścia, podszedł na chwilę i powiedział:
-O piętnastej, pamiętasz?
-Oczywiście.-dziewczyny patrzyły na mnie z wielkimi oczami.
-O a tej panienki nie znam. Krzysiek jestem.-wyciągnął dłoń w stronę Marty.-A ty?
-Marta.
Igła musiał wracać do chłopaków. Kiedy opuściłyśmy budynek, koleżanki spytały o co chodzi. Nie mogłam powiedzieć, bo to miała być niespodzianka. Chciałam z siatkarzem obgadać mój pomysł na urodziny i poprosić go o pomoc.
-Yyy  później wam powiem. Na razie nie mogę.
Nic nie odpowiedziały, popatrzyły tylko na siebie pytająco. Odprowadziłam obie kumpele i wróciłam do domu. Przed trzecią wybrałam się do Ignaczaków. Pani Iwona jest bardzo sympatyczna, a dzieciaki bardzo słodkie. Krzysiu zaoferował swoja pomoc przy niespodziance.
-A jakiego siatkarza twoja przyjaciółka najbardziej ceni?- spytała pani Iwona.
-Emi uwielbia Bartka Kurka. A dlaczego pani pyta?
-Pomyślałam, że byłoby jej miło, gdyby…złożył jej życzenia….
Chwilę jeszcze porozmawialiśmy, Krzyś wraz z żoną robią listę gości.
Skoczyłam do domu po torbę i ruszyłam na halę. O 17:25 byłam na miejscu. Rozgrzewka i rozbrzmiał gwizdek rozpoczynający mecz . Po pięciu zaciekłych, granych na przewagi setach, wygrałyśmy. Byłam strasznie zmęczona. Gdy już się odświeżyłam i przebrałam, włączyłam telefon. Miałam 3 nieodebrane połączenia, od rodziców i przyjaciółki.
-Dziewczyny, widziałyście gdzieś Emi?-spytałam.
-Wyszła jakieś piętnaście minut temu.-odpowiedziała Wiola, nasza przyjmująca.
Chciała jeszcze coś powiedzieć, gdy rozległo się pukanie.
-Proszę.-krzyknęła któraś z siatkarek.
Do szatni wszedł Andrzej Kowal.
-Witam panie. Przyszedłem, aby pogratulować wam wygranej. To po pierwsze, a po drugie wasz trener powierzył was mnie, ponieważ musiał bardzo pilnie wyjechać. Przez jakiś czas będę się wami zajmował-był jak zwykle skupiony, mówił przyjaznym tonem- moja drużyna ma pojutrze ważny mecz, więc ten dzień będziecie miały wolny. Za to jutro widzimy się o dziewiątej, będziecie trenowały z Resovią, ale tylko jeden raz, bo nie mogłem zmienić grafiku. Ale w piątek przyjdźcie normalnie, na jedenastą. Macie jakieś pytania?
Żadna z nas się nie odezwała. Patrzyłyśmy na niego w skupieniu.
-W takim razie do zobaczenia jutro- wyszedł.
Skończyłam pakować torbę. Po paru minutach byłam już poza halą. Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka. Nie mogłam wyciągnąć telefonu, a gdy już mi się to udało, przestał dzwonić. Kolejne nieodebrane połączenie od Emilii.
-Cześć, co chciałaś?-oddzwoniłam.
-Hej, czemu nie odbierasz?
-Sory, nie mogłam wyciągnąć fona. Gdzie jesteś? Miałaś na mnie czekać.
-Wiem, przepraszam, ale nie mogłam. Musiałam lecieć na uniwerek coś załatwić. Mamy jutro trening?
-Tak, mamy. O dziewiątej, z asseco. Jakiś czas Kowal będzie nas trenował, bo nasz trener i jego zastępca musieli gdzieś pilnie wyjechać. Nie sądzisz, że to trochę dziwne?
-Nie, czemu? Słuchaj,  muszę kończyć, pogadamy jutro. O ósmej u mnie ok?
-Okej, pa…
-No pa…
Wróciłam do domu, umyłam się i od razu zasnęłam. Budzik zadzwonił o siódmej. Szybko wstałam, odbyłam poranną toaletę, zjadłam śniadanie i ruszyłam do przyjaciółki. Po drodze dostałam esa od Igły:
-‘’Cześć mała. Namówiłem kilku kumpli z klubu. Przyjdą Pit, Kosa, Alek, Zibi, no i oczywiście ja :) . Aha, i jeszcze jedno. Załatwiłem video rozmowę z Bartkiem. Nie musisz dziękować. J’’
-‘’Nie wiem jak udało ci się to zrobić. Dzięki wielkie. To pogadamy na treningu? Dzisiaj ćwiczymy z wami. J’’ –odpisałam.
-‘’Wiem, wiem. To obgadamy szczegóły, hej. ‘’
Dotarłam do kumpeli. Pogadałyśmy chwilę, Emi wzięła torbę i udałyśmy się na halę. Większość dziewczyn już była. Chłopacy też.
-Cześć.-rzuciłyśmy, ,gdy ich mijałyśmy. Pięć minut później byłyśmy już na boisku. Rozpoczął się trening. Po półtorej godzinie wszelakich ćwiczeń pan Andrzej kazał podzielić się na dwie grupy i rozegrać jeden lub dwa sety. Ja znalazłam się w drużynie z Emi, Pitem, Olką, Achremem i Pauliną. Wszystko było super… do czasu. Spojrzałam na Zbyszka i zobaczyłam jak Ania, środkowa naszego klubu, migdali się do niego. Nie mogłam się skupić i oberwałam piłką. Pech chciał, że leciała ok 90km/h . Upadłam prosto na Piotrka Nowakowskiego! Próbowałam wstać, ale nie mogłam.
-Coś ci się stało?- spytał Piotrek.
-Nie mogę wstać, strasznie boli mnie noga.- wiedziałam, że wszyscy na mnie patrzą. Głupio mi było. Kątem oka dostrzegłam, że Zibi przyglądał mi się z zatroskaną miną.
-Pokaz tę nogę- powiedział ich fizjoterapeuta i przyjrzał się mojej kostce.- wygląda mi to na poważny uraz.
Fizjoterapeuta dał znak i zaraz obok mnie pojawił się Zibi i wziął mnie na ręce. Przeniósł mnie za boisko. Ja miałam zakładany opatrunek gipsowy, a reszta ćwiczyła dalej. Pół godziny później trening się skończył. Wszyscy poszli do szatni. Czekałam na Emi. Miała przynieść moją torbę. Po kilku minutach wyszła z szatni.
-Hej, jak się czujesz?
-Masakrycznie. Mówią, że nie mogę za dużo chodzić. No i trenować. I pomyśleć, że to przez Ankę..
-A czemu przez nią? Przecież nic nie zrobiła. Wyluzuj.
-Migdaliła się do Zibiego.
-Jak każda fanka. Chyba nie jesteś zazdrosna, co? Nie jesteście razem.
-Wiem, niestety.
-Niestety?! Przecież sama chciałaś trochę czasu.
-Tak, za długo zwlekałam, a teraz może być już za późno.
-Za późno na co?- naszą rozmowę przerwał Igła.
-Za późno na amory.-skwitowała moja kompanka.
Szturchnęłam ją łokciem i powiedziałam, żeby przestała.
-Czekacie na kogoś?
-Hmmm?
-Jeśli nie to odwiozę was.- uśmiechnął się- i tak mieliśmy pogadać- zwrócił się w moją stronę.
- O czym?- spytała Emi.
-A tak sobie- wtrąciłam się- o życiu.
Kiedy byliśmy już przy wyjściu, ktoś zawołał.
-Heej czekajcie.-to był Zibi.-Luiz, możemy pogadać?
-Yhm… właściwie to miałam iść na kawę z Krzyśkiem..
-Nie ma sprawy, wieczorem pogadamy.- stwierdził libero, po czym udał się z Emi do samochodu, a atakujący zaprowadził mnie do swojego auta.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz