Obudziłam się o siódmej. Zjadłam płatki z
mlekiem i włączyłam TV. Akurat leciała powtórka wczorajszego meczu sovi.
Oglądałam, popijając herbatę. Jeszcze raz upewniłam się, czy wszystko na
przyjęcie jest gotowe. Kończąc czwartą herbatę, uświadomiłam sobie, że znowu
dawkuję się teiną. Zawsze tak robię, gdy się srtesuję. O dziewiątej udałam się
na Podpromie, aby chłopacy podpisali zdjęcie dla Emi. Gdy dotarłam na miejcse,
wszyscy byli na siłowni. Nie chciałam im przeszkadzać, więc zostawiłam zdj w
szatni i załączyłam liścik z prośbą o autografy i odniesienie go do mnie.
Później udałam się do kawiarni. Pijąc latte, napisałam do kumpeli, żeby wpadła
do mnie o piętnastej. Wróciłam do domu i od razu odpaliłam laptopa. Ponad
godzinę serwowałam po sieci. Przeglądałam zdjęcia z różnych meczy mojej
drużyny. Z amoku wyrwał mnie dopiero dzwonek do drzwi.
-Cześć kochanie. - zawołał Zibi wchodząc.
- Hej.-odparłam uradowana.
- Jak się czujesz?
- W miarę dobrze. -uśmiechnęłam się.
Przyniosłeś może zdjęcie, które wam zostawiłam?
-Igła przyniesie.
Rozwiesiliśmy dekoracje( a właściwie to
Zbyszek je rozwiesił, bo stwierdził, że z moją nogą nie mogę się przemenczać.
Ja go za to kiedyś uduszę!! )i przygotowaliśmy stół. Dłudo rozmawialiśmy.
Godzinę później dołączył do nas Ignaczak.
-Cześć gołąbeczki.- uśmiechnął się
-Witaj Krzysiu.- przywitałam go tym
samym.- Masz zdjęcie?
-Tak, mam wszystko mała. Widzę, że pokój
już gotowy, ładnie, ładnie.
-O której przyjdą wasi koledzy?- spytałam
- Tak, jak mówiłaś, na piętnastą.
-OK.
TYMCZASEM:
-Co ona znowu kombinuje? Nic mi nie
chciała powiedzieć... Po co miałam ubrać tę nową sukienkę?- Emiia rozmawiała ze
swoją matką.
-Spokojnie córciu, nic się nie stało.
Jeśli chcesz, przełorzymy nasz obiad na inny dzień.
-Mamuś, naprawdę przepraszam, ale Luiza
mówi, że to wżne.
- W porządku. -uśmiechnęła się
kobieta.-No i mam nadzieję, że nasz prezent ci się podoba?
- Wiesz, że zawsze marzyam o takim
naszjniku... Dziękuję , kocham was- ucałowała matkę.-To ja już lecę, pa.
Po około 15min. była pod domem
przyjaciółki. Spóźniła się , ale tylko 5 minut. Zapukała.
-No nareszcie, wchodź.-przywitała ją
kumpela.
-Mówiłaś, że to ważne. O co chodzi?
OCZAMI LUIZY:
-No chodź szybko- zaprowadziłam
dziewczynę do salonu, w którym znajdowali się siatkarze i koleżanki z klubu. I
rozległo się głośne ''STO LAT''. Emilię zamurowało.
-Wszystkiego najlepszego kochana.-
uściskałam ją i wręczyłam prezent
-Jeej nw co powiedzieć... Dziękuję. Sama
wszystko zorganizowałaś?
-Igła i Zbyszek mi pomagali. :)
I jakby na moje słowa wyrośli przed nami
wspomniani siatkarze.
Wyściskali ją, wręczyli prezenty i zaczęły się tańce. Ja nie mogę
tańczyć, więc udałam ię do kuchni po
jakiś napój. Za mną szedł Zbigniew.
-Jak tam noga?- zaczął rozmowę.
-W porządku, daję radę.- próbowałam się
uśmiechnąć
- Przy mnie nie musisz udawać-spojrzał mi
w oczy i musnął maje usta.
-No dobrze, czuję się źle, ale nie z powodu bólu, tylko
przez to, że nie mogę grać.-próbując zmienić temat, wskazałam na Emi mówiąc-
Chyba jej się podoba. :) Dawno nie
widziałam jej tak radosnej.
-Taaa zaczekaj na rozmowę z Kurkiem.
- Wolę nie myśleć- oboje się zaśmialiśmy.
Z PERSPEKTYWY EMILII :
- Nie wiedziałam, że siatkarze tak
świetnie tańczą.- rzuciłam
- Jeszcze wiele rzeczy o nas nie wiesz-
wyszczerzył się Piotrek.
Rozmowa toczyła się w najlepsze, a
przerwał ją dopiero głos Krzysia:
-Uwaga towarzystwo, czas na największą
niespodziankę tego wieczora.- uśmiechnął się serdecznie.- Mam nadzieję, że nie
zejdziesz na zawał, bo nie chcę mieć ciebie na sumieniu- zwrócił się w moją
stronę i gestem pokazał, abum zajęła miejsce przed komputerem. Kątem oko
wypatrywałam Luizy. Ta jak zwykle siedziała obok atakującego. Podejrzanie dużo
czasu ze sobą spędzali. Gdy zajęłam wyznaczone miejsce, zamurowało mnie. Miałam
rozmawiać na skeyp'ie z BARTKIEM KURKIEM!! Najpierw złożył mi życzenia, a
później rozmawialiśmy ogólnie o życiu. Obiecał, że kiedy wróci do Polski,
spotkamy się i porozmawiamy normalnie .
Nadal nie mogę w to uwieżyć. Po około 2 h
rozmowy, wróciłam do bawiących się gości. Całą noc przetańczyłam z Cichym
Pitem. Byliśmy juz nieźle wstawieni, gdy nasze usta się spotkały...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz