sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział14

-Jak się czujesz?-spytał mój toważysz.
-Fizycznie w porządke, za to psyhicznie źle.
-No tak, rozumiem.
-O czym chciałeś porozmawiać?
-O nas. Widziałem co cię rozproszyło.
-Hmm?- byłam speszona.
Nagle atakujący nacisnął hamulec i zatrzymał samochód. Spojrzałna mnie wnikliwie.
-Przecież widzę, że ci się podobam.-zaczął
-Słuchaj. Jesteś bardzo przystojny, lubię spędzać z tobą czas, zawsze byłeś moim ideałem, autorytetem i chciałabym z tobą być, ale co będzie  gzy któraś z twoich fanek spodoba ci się bardziej niż ja?
-Więc  to o to chodzi?
- Tak, właśnie.
-Nawet o tym nie myśl, nie ma takiej opcji.-powiedział i namiętnie mnie pocałował.
Spojrzałam mu w oczy. Jedno jest pewne. Jestem w nim bezwarunkowo zakochana. Właśnie to sobie uświadomiłam.
Gdy już byliśmy pod domem Zbyszek spytał czy pomóc mi przy przyjęciu.
-Nie, dzięki. Ignaczakowie mi pomogli. Wejdzesz?
-Chętnie.- jak zawsze przed meczem miał dobry humor.
Świetnie się razem bawiliśmy, dobrze nam się rozmawiało. Minęła czternasta. Usłyszałam pukanie, przyszedłKrzysztof.
-Cześć- powiedziałam.
-Siema- zawtórował mi Zibi.
-Cześć gołąbbeczki.-skwitował ibero.- Mała, mam tutaj listę gości z reski. Przyjdzie szóstka.
-Świetnie. Ja załatwiłam już przekąski i atrakcje. Impreza zacznie się o siódmej. Może być?
-OK. A propo atrakcji, załatwiłem video rozmowę z Kurkiem.
-Dzięki, jesteś wielki.- uścisnęłam Igłę.
-Ej,ej, bo będę zazdrosny.-zaśmiał się Zibi.
Skarciłam go wzrokiem.
-No co? Krzychu i tak się już domyślił. Chyba się mnie nie wstydzisz?
-Nie rób scen Zbyszku, nie rób scen.- zaśmiałam się i usiadłam obok niego na kanapie.
Żartowaliśmy sobie jeszcze chwilę, popijając kawę. Później chłopacy wyszli, a ja rozpoczęłam czytać kolejną książkę A.Kavy pt.'' Zabójczy wirus''. O szesnastej zadzwoniłam do najlepszej przyjaciółki. Umówiłam się z nią za godzinę w galerii. Zalogowałam się na fejsa i rozesłałam zaproszenia na jutrzejsze przyjęcie do koleżanek z klubu. Sprawdziłam jeszcze najnowsze siatkarskie wiadomości i wyłączyłam laptopa. Zastanawiałam się, co kupić kumpeli w prezencie. Postanowiłam dać jej zdjęcie graczy Asseco Resovi wraz z autografami. Wydrukowałam zdjęcie i schowałam je do szuflady, a po autografy pójdę do chłopaków jutro, przed treningiem. Wreszcie wybiła godz 16.30, wzięłam torebkę i udałam się do galerii. Na miejscu była już Emi. Poszłyśmy na kawę , a poten obleciałyśmy większość sklepów i każda znalazła coś dla siebie. Po powrocie do domu włączyłam telewizor i jak zwykle dręczyłam się myślami, że nie mogę trenować. Jeszcze kilka dni…. Chyba tego nie wytrzymam. Oglądałam jakiś serial, nie powiem ,żebym była jakąś fanką, ale wciągnęło mnie. Po dwudziestej pierwszej zadzwoniła moja mama.
-Halo?-odebrałam
-Hej słonko. Przepraszam, że tak późno, ale chciałam się dowiedzieć, jak się czujesz?
-Dobrze mamo, dobrze.
-Na pewno? Słyszałam ,że to poważna kontuzja. Może przyjadę do ciebie na kilka dni i pomogę ci w domu?
-Ojj mamo, nie trzeba, ja sobie świetnie radzę. Tylko przez 3 tygodnie nie mogę grać, niestety… A tak, to wszystko w porządku. A jak tam u was? Jak się czujecie?
- U nas wszystko okej. Martwimy się o ciebie, ale skoro dasz sobie radę, to dobrze . No. Zdrowiej szybko kochanie, pa.
-Pa mamo.- rozłączyłam się.
Położyłam się spać. Nie mogłam zasnąć i napisałam esa do Zbyszka:
- ‘’Jak tam mecz? Pamiętaj, jutro o 11 u mnie. Sama wszystkiego nie przygotuję, noga boli jak cholera. ;*’’
-‘’ 3:1 dla nas. Oczywiście, że pamiętam. Będę zaraz po treningu. We wszystkim ci pomogę, a ty odpoczywaj J Dobranoc słonko ;** ‘’
-‘’Dobranoc.’’








**********************************
Rozdział ze specialnym dedyktem dla Kornelii K. <3 :D 
Bartuśśś zawsze mnie zrozumie :**


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz