niedziela, 18 sierpnia 2013

Zapraszam

Moi kochani!
http://odmienne-dusze-siostrzyczko.blogspot.com/
http://wszystkopopolsku03.blogspot.com/
Proszę o komentowanie. Napradę o wiele lepiej i przyjemniej się pisze ze świadomością, że jest dla kogo :).
Zachęcam do czytania i komentowania :)
Zostawcie chociaż jakąś gwiazdkę, bużkę w komie. To naprawdę motywuje :) a przecież nie wymaga wiele :) Jeszcze  raz zachęcam i pozdrawiam ;**

niedziela, 21 lipca 2013

:D

Moi kochani! Dotarliśmy do końca tego opowiadania. Mam nadzieję, że chociaż trochę wam się podobało. Teraz mam w planach kolejnego bloga. Oczywiście będzie w nim wątek związany z siatkówką, ale nie tylko. Dam wam później znać co i jak. Pozdrawiam :)/Kalaa

Rozdział 18

Na treningu nie magłam się skupić.  Wyglądałam strasznie z podpuchniętymi oczami. Dziewczyny pytały co się stało, ale ja ciągle milczałam. Nic mi nie wychodziło, nie mogłam się przełamać. Po jakimś czasie trener mnie przywołał i powiedział, że nie wyjdę dziś w ''6" . To postanowione, chyba, że coś pójdzie nie tak.  Byłam wściekła!!! Trener mówił prawdę, że od jakiegoś czasu gram coraz słabiej..każdą chwilę poświęcam na love story, a nie na siatkówkę. Jak mogłam do tego doprowadzić?!? I jeszcze wykryta choroba serca... jak mi się nie polepszy, to od następnego sezonu będę musiała zrezygnować z gry.. :( . Nie chcę tego!!
Wracam pod siatkę. Daję z siebie maximum. Ostatnie akcje wychodzą mi perfekcyjnie, ale to nie zmienia decyzji trenera. Czas wracać do domu. Za kilka godzin wielki mecz! Trzeba się odprężyć, zrelaksować.
Po krótkim czasie wybrałam się do knajpki na kawę. Na miejscu spotkałam mojego chłopaka. Podeszłam i zrobiłam to, co od dawna zamierzałam. Zerwałam z nim, ku zdziwieniu większości klientów. Szybko wyszłam i pociągnęłam za sobą kumpelę. Zibi wybiegł za nami, ale mnie to nie obchodziło. Wróciłam do domu, odświeżyłam się, przebrałam, wzięłam torbę i powędrowałam na halę. Wcześniej wyłączyłam komórkę, bo atakujący wciąż wydzwaniał, a ja nie miałam ochoty z nim rozmawiać.
Wchodząc  do budynku, ujrzałam prawie wypełnione trybuny. Wśród kibiców dostrzegłam P. Nowakowskiego i G. Kosoka. Uśmiechnięta udałam się do szatni. Później krótka odprawa i rozpoczął się finał. Niestety nasz team nie grał zbyt dobrze i pierwszą partię przegrałyśmy 19 : 25. W następnym secie dziweczyny również grają słabo. Trener robi zmiany. Kolejne dwa sety dla nas. Wchadzę na boisko. zwarty set. Końcówka. Serwują przeciwniczki. Wszyscy są zmęczeni. To widać. As serwisowy! :-(. Kolejny serw. Skupiam się na piłce. Leci prosto na mnie. Skaczę do obrony równocześnie z przyjmującą- Pauliną.
Zderzamy się i wtedy... uderzam głową w barierki reklamowe i parkiet.
Nic nie widzę, czuję tylko paraliżujący ból z tyłu. Nie mogę się ruszyć... i nagle czuję jak po moim ciele rozchodzi się fala ciepła. Ktoś krzyczy moje imię, czuję dotyk i właśnie wtedy zasypiam...

2 dni później:
Tłum ludzi. Wszyscy ubrani na czarno i pogrążeni w smutku. Nad grobem przyjaciółki stoi zapłakana Emilia. Przy niej trwa Bartek Kurek, który niedawno wrócił z Rosji. Bardzo ją wspiera, tak samo jak Krzysztof Ignaczak, który wie, jakie to uczucie, gdy śmierć odbiera ci najlepszego przyjaciela.
Ojciec Luizy przemawia do ludzi zebranych na cmentarzu.
-''Luiza kochała siatkówkę nad życie. Od pewnego czasu chorowała na . Zawsze powtarzała, że jeśli ma umrzeć, to tylko na boisku. Bóg spełnił jej ostatnie marzenie''- zakończył z łzami w oczach.

Niestety w życiu nie ma happyend'ów, a my musimy się z tym pogodzić.

''JEŚLI NA BOISKU CZUJESZ SIĘ JAK PTAK, TO POCZUJ, JAK WSPANIALE JEST LATAĆ I FRUŃ JAK NAJWYŻEJ  PO MARZENIA. ''- A. Gołaś

Rozdział 17

Po rozmowie z przyjaciółką udałam się do rodziców. Rozmawialiśmy o wielu rzeczach, a zwłaszcza o moim zdrowiu.
-Mamo, nie martw się o mnie.  Wszystko jest w porządku.
- Ale nie każdy sportowiec ma tak słabe serce jak ty. Lekarz mówi, że się pogorszyło.  I że nie bierzesz leków.
- Ależ biorę, tylko mniejsze dawki. Muszę trenować, a leki mnie tak  jakby otępiają.
- I przez to kłócisz się ze Zbyszkiem?
- A skąd o tym wiecie?
- Rozmawiałam z nim dziś rano. Chciałam mu życzyć powodzenia w meczu.
- Ahaa.
Posiedziałam u nich jeszcze jakieś pół godziny i wróciłam do domu.  Kilka min. później zadzwoniła Emi. Umówiłyśmy się na wieczór.  Gdy przyszła, była bardzo podekscytowana.
-Heej kochana!- ucałowała mnie- nasi chłopcy wygrali!!
- No to zajebiście- uściskałam ją :)- Ale ty się tak nie podniecaj, bo jutro mamy NASZ najważniejszy mecz. Nie możesz być rozkojarzona.
- A no właśnie. Miałam ci przekazać, że Krzyś, Piotrek, Paul i Grześ przyjdą jutro.  Nie masz ich zawieść.
-No super, jeszcze większa trema. Ale niestety, nie doczekają się mnie jutro na boisku. Przecież wiesz...
-Wiem, wiem. Cały dzień byłaś wściekła na trenera. Ale zrozum, on się też martwi o twoje zdrowie, zresztą jak każdy.. teraz.
-Taa no super. Wzbudzam na około mnie litość. - skrzywiłam się.
-Ojj przestań, dobrze wiesz, że tak nie jest.
Emi wychodząc, minęła w dżwiach Bartmana. Wyściskałam go i pocałowałam.
-Wiedziałam, że wygracie, kochanie.- szepnęłam.
-Ale nie przyszłaś-powiedział z wyrzutem.
-Muszę wypocząć przed jutrem, zrelaksować się. Chyba rozumiesz?
-Taak, jasne. Rozumiem.Słuchaj... mnie też jutro nie będzie.
I tak rozpętała się kolejna kłótnia. Zakończyła się jak zwykle. Zibi wyszedł trzaskając dżwiami, a mi z oczu poleciały łzy...  Umówiłsię z kumplami na piwo? Koledzy są ważniejsi ode mnie? Przecież wie, że to dla mnie jest naprawdę BARDZO ważne...
Tak rozmyślając powędrowałam do łazienki. Wzięłam długi, gorący  prysznic, po czym udałam się do łóżka i zasnęłam... 

środa, 17 lipca 2013

Informacja. :)

Przepraszam was za długą  nieobecność . Postaram się coś dodać jeszcze w tym tygodniu.. :)
P.S. To opowiadanie dobiega końca... Mam nadzieję, że wytrzymacie jeszze trochę,. To było maje pierwsze opowiadanie, więc nie wyglądało może rewelacyjnie, czy tak, jak sobie wyobrażałam, ale kolejne będzie o niebo lepsze :)
Mam nadzieję, że was nie zanudziłam, pozdrawiam!! <3
/ Łomaczowaa

czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 16

Obudziłam się przed dziesiątą. Męczył mnie ogromny kac. Ogarnęłam się i udałam do kuchni po
butelkę wody. Wróciłam do salonu. Wszędzie gdzie się dało, spali pijani siatkarze i siatkarki. Zajrzałam też do innych pokoi, ale nigdzie nie znalazłam Emili. Dzwoniłam, ale nie odbiera. Postanowiłam ogarnąć troszkę dom. Narobiłam przy tm tyle hałasu, że obudziłam prawie wszystkich.
-Kobieto, nie masz serca budząc nas w środku nocy!- warknął oburzony Ignaczak.
-Nie marudź, tylko mi pomóż, leniu- rzuciłam go poduszką.
- O ty nie masz serca! Masz gdzieś wodę?
-Trzymaj- podałam mu butelkę- pomożesz mi trochę ogarnąć?
-Spoko.
Gdy reszta gości wstała, dom był posprząteny, a ja rozmawiałam w kuchni z Krzysiem.

Tymczasem:
Otworzyłam oczy i nie wiedziałam, gdzie jestem. Nigdy wcześniej tu nie byłam. Usłyszałam jakiś hałas. Wstałam z łóżka( na szczęście miałam na sobie moją sukienkę) i udałam się w stronę, z której dobiegał. Jakież było moje zdziwienie, gdy ujrzałam Nowakowskiego pichcącego coś w kuchni!
-Cześć śliczna-uśmiechnął się promiennie- jak się spało? Masz ochotę na jajecznicę?
-Hej, możesz mi powiedzieć jak się tu znalazłam?
-Nie pamiętasz? Musiałem szybciej wyjść, a ty uparłaś się, że mnie odprowadzisz...
-Przepraszam, ale ostatnie co pamiętam, to nasz pocałunek. Czy my...
-Nie martw się, nie zrobiłbym niczego wbrew twojej woli- powiedział, nakładając śniadanie.-Smacznego.
-Dziękuję- uśmiechnęłam się.
Godzinę później byłam już u siebie. Po drodze zadzwoniłam do Lui i wszystko opowiedziałam.

Spotkałyśmy się na hali. Przez 2tyg. musi jeszcze odwiedzać fizjoterapeutę . Współczuję jej, wiem ile znaczy dla niej siatkówka. Jest jej całym życiem, a teraz ma kontuzję i w dodatku wukryto u niej chorobę serca. To jest po prostu straszne. Cały czas ją wspieram.
Po treningu umówiłam się z Piotrkiem na spacer. Mijały tygodnie. W jego towarzystwie czułam się tak.......... niesamowicie, tak...berpiecznie. Świetnie się dogadujemy, rozumiemy się bez słów. Mówiąc szczerze, zakochałam się w nim. Nie wyjawiłam mu tego, bo on traktuje mnie jak przyjaciółkę.
-Hej mała-przytulił mnie
-Cześć  duży- uśmiechnęłam się- gdzie dziś idziemy?
-Zibi i Luiza zapraszają nas na wypad za miasto.
-Hmmmm?
-Wszystko już gotowe, Luiz powiedziała, że się ucieszysz.Idziemy?
-yyy Jasne :>
Po dwóch godzinach jazdy samochodem byliśmy na miejscu.  Miejsce zapierające dech w piersiach... Zabawa była przednia, ale po 2 dniach trzeba było wracać :(
Kilka dni później:
- No dziewczyny, świetnie wam idzie-woła  trener- Jeśli zagracie tak podczas meczu, złoto mamy w kieszeni. Dobra robota, na dziś koniec, widzimy się jutro. Wypocznijcie, bo jutro czeka nas najważniejszy mecz.
Po wyjściu z satni, zaczepiła mnie przyjaciółka.
-Heej Luiz, czekaj. Co się ostatnio z tobą dzieje? Jesteś ciągle spięta.
-A wieszz, ostatnio ciągle kłócę się z Zibim. A poza tym ciągla jakieś badnia, lekarze mówią, że mam słabe serce i powinnam trochę odpocząć . Roumiesz?  Ja, odpocząć!! Od stresu, nie od sportu, bo sport to zdrowie.
-Oni nie wiedzą, co mówią, nie przejmuj się.
-Masz rację, nic nie wiedzą.
-Zibim też się nie przejmuj, przejdzie mu. A właśnie, idziesz dziś na ich najwaniejszy mecz?
- Nie, muszę odpocząć, a ty?
-Ja idę.. naprawdę nie chcesz iść?
-Nie mogę. Ale pozdrów ode mnie chłopaków jakbyś mogła :) Życz im powodzenia.
-Oczywiście, że to zrobię kochana haha^^ , wyściskam ich od ciebie.
-Hah^^ taak, wszystkich, wariatko?

- No a jakby inaczej.. haha^^

sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 15

Obudziłam się o siódmej. Zjadłam płatki z mlekiem i włączyłam TV. Akurat leciała powtórka wczorajszego meczu sovi. Oglądałam, popijając herbatę. Jeszcze raz upewniłam się, czy wszystko na przyjęcie jest gotowe. Kończąc czwartą herbatę, uświadomiłam sobie, że znowu dawkuję się teiną. Zawsze tak robię, gdy się srtesuję. O dziewiątej udałam się na Podpromie, aby chłopacy podpisali zdjęcie dla Emi. Gdy dotarłam na miejcse, wszyscy byli na siłowni. Nie chciałam im przeszkadzać, więc zostawiłam zdj w szatni i załączyłam liścik z prośbą o autografy i odniesienie go do mnie. Później udałam się do kawiarni. Pijąc latte, napisałam do kumpeli, żeby wpadła do mnie o piętnastej. Wróciłam do domu i od razu odpaliłam laptopa. Ponad godzinę serwowałam po sieci. Przeglądałam zdjęcia z różnych meczy mojej drużyny. Z amoku wyrwał mnie dopiero dzwonek do drzwi.
-Cześć kochanie. - zawołał Zibi wchodząc.
- Hej.-odparłam uradowana.
- Jak się czujesz?
- W miarę dobrze. -uśmiechnęłam się. Przyniosłeś może zdjęcie, które wam zostawiłam?
-Igła przyniesie.
Rozwiesiliśmy dekoracje( a właściwie to Zbyszek je rozwiesił, bo stwierdził, że z moją nogą nie mogę się przemenczać. Ja go za to kiedyś uduszę!! )i przygotowaliśmy stół. Dłudo rozmawialiśmy. Godzinę później dołączył do nas Ignaczak.
-Cześć gołąbeczki.- uśmiechnął się
-Witaj Krzysiu.- przywitałam go tym samym.- Masz zdjęcie?
-Tak, mam wszystko mała. Widzę, że pokój już gotowy, ładnie, ładnie.
-O której przyjdą wasi koledzy?- spytałam
- Tak, jak mówiłaś, na piętnastą.
-OK.
TYMCZASEM:
-Co ona znowu kombinuje? Nic mi nie chciała powiedzieć... Po co miałam ubrać tę nową sukienkę?- Emiia rozmawiała ze swoją matką.
-Spokojnie córciu, nic się nie stało. Jeśli chcesz, przełorzymy nasz obiad na inny dzień.
-Mamuś, naprawdę przepraszam, ale Luiza mówi, że to wżne.
- W porządku. -uśmiechnęła się kobieta.-No i mam nadzieję, że nasz prezent ci się podoba?
- Wiesz, że zawsze marzyam o takim naszjniku... Dziękuję , kocham was- ucałowała matkę.-To ja już lecę, pa.
Po około 15min. była pod domem przyjaciółki. Spóźniła się , ale tylko 5 minut. Zapukała.
-No nareszcie, wchodź.-przywitała ją kumpela.
-Mówiłaś, że to ważne. O co chodzi?
OCZAMI LUIZY:
-No chodź szybko- zaprowadziłam dziewczynę do salonu, w którym znajdowali się siatkarze i koleżanki z klubu. I rozległo się głośne ''STO LAT''. Emilię zamurowało.
-Wszystkiego najlepszego kochana.- uściskałam ją i wręczyłam prezent
-Jeej nw co powiedzieć... Dziękuję. Sama wszystko zorganizowałaś?
-Igła i Zbyszek mi pomagali. :)
I jakby na moje słowa wyrośli przed nami wspomniani siatkarze.
Wyściskali ją, wręczyli prezenty  i zaczęły się tańce. Ja nie mogę tańczyć,  więc udałam ię do kuchni po jakiś napój. Za mną szedł Zbigniew.
-Jak tam noga?- zaczął  rozmowę.
-W porządku, daję radę.- próbowałam się uśmiechnąć
- Przy mnie nie musisz udawać-spojrzał mi w oczy i musnął maje usta.
-No dobrze,  czuję się źle, ale nie z powodu bólu, tylko przez to, że nie mogę grać.-próbując zmienić temat, wskazałam na Emi mówiąc- Chyba jej się podoba. :) Dawno nie  widziałam jej tak radosnej.
-Taaa zaczekaj na rozmowę z Kurkiem.
- Wolę nie myśleć- oboje się zaśmialiśmy.
Z PERSPEKTYWY EMILII :
- Nie wiedziałam, że siatkarze tak świetnie tańczą.- rzuciłam
- Jeszcze wiele rzeczy o nas nie wiesz- wyszczerzył się Piotrek.
Rozmowa toczyła się w najlepsze, a przerwał ją dopiero głos Krzysia:
-Uwaga towarzystwo, czas na największą niespodziankę tego wieczora.- uśmiechnął się serdecznie.- Mam nadzieję, że nie zejdziesz na zawał, bo nie chcę mieć ciebie na sumieniu- zwrócił się w moją stronę i gestem pokazał, abum zajęła miejsce przed komputerem. Kątem oko wypatrywałam Luizy. Ta jak zwykle siedziała obok atakującego. Podejrzanie dużo czasu ze sobą spędzali. Gdy zajęłam wyznaczone miejsce, zamurowało mnie. Miałam rozmawiać na skeyp'ie z BARTKIEM KURKIEM!! Najpierw złożył mi życzenia, a później rozmawialiśmy ogólnie o życiu. Obiecał, że kiedy wróci do Polski, spotkamy się i porozmawiamy normalnie .
Nadal nie mogę w to uwieżyć. Po około 2 h rozmowy, wróciłam do bawiących się gości. Całą noc przetańczyłam z Cichym Pitem. Byliśmy juz nieźle wstawieni, gdy nasze usta się spotkały...



Rozdział14

-Jak się czujesz?-spytał mój toważysz.
-Fizycznie w porządke, za to psyhicznie źle.
-No tak, rozumiem.
-O czym chciałeś porozmawiać?
-O nas. Widziałem co cię rozproszyło.
-Hmm?- byłam speszona.
Nagle atakujący nacisnął hamulec i zatrzymał samochód. Spojrzałna mnie wnikliwie.
-Przecież widzę, że ci się podobam.-zaczął
-Słuchaj. Jesteś bardzo przystojny, lubię spędzać z tobą czas, zawsze byłeś moim ideałem, autorytetem i chciałabym z tobą być, ale co będzie  gzy któraś z twoich fanek spodoba ci się bardziej niż ja?
-Więc  to o to chodzi?
- Tak, właśnie.
-Nawet o tym nie myśl, nie ma takiej opcji.-powiedział i namiętnie mnie pocałował.
Spojrzałam mu w oczy. Jedno jest pewne. Jestem w nim bezwarunkowo zakochana. Właśnie to sobie uświadomiłam.
Gdy już byliśmy pod domem Zbyszek spytał czy pomóc mi przy przyjęciu.
-Nie, dzięki. Ignaczakowie mi pomogli. Wejdzesz?
-Chętnie.- jak zawsze przed meczem miał dobry humor.
Świetnie się razem bawiliśmy, dobrze nam się rozmawiało. Minęła czternasta. Usłyszałam pukanie, przyszedłKrzysztof.
-Cześć- powiedziałam.
-Siema- zawtórował mi Zibi.
-Cześć gołąbbeczki.-skwitował ibero.- Mała, mam tutaj listę gości z reski. Przyjdzie szóstka.
-Świetnie. Ja załatwiłam już przekąski i atrakcje. Impreza zacznie się o siódmej. Może być?
-OK. A propo atrakcji, załatwiłem video rozmowę z Kurkiem.
-Dzięki, jesteś wielki.- uścisnęłam Igłę.
-Ej,ej, bo będę zazdrosny.-zaśmiał się Zibi.
Skarciłam go wzrokiem.
-No co? Krzychu i tak się już domyślił. Chyba się mnie nie wstydzisz?
-Nie rób scen Zbyszku, nie rób scen.- zaśmiałam się i usiadłam obok niego na kanapie.
Żartowaliśmy sobie jeszcze chwilę, popijając kawę. Później chłopacy wyszli, a ja rozpoczęłam czytać kolejną książkę A.Kavy pt.'' Zabójczy wirus''. O szesnastej zadzwoniłam do najlepszej przyjaciółki. Umówiłam się z nią za godzinę w galerii. Zalogowałam się na fejsa i rozesłałam zaproszenia na jutrzejsze przyjęcie do koleżanek z klubu. Sprawdziłam jeszcze najnowsze siatkarskie wiadomości i wyłączyłam laptopa. Zastanawiałam się, co kupić kumpeli w prezencie. Postanowiłam dać jej zdjęcie graczy Asseco Resovi wraz z autografami. Wydrukowałam zdjęcie i schowałam je do szuflady, a po autografy pójdę do chłopaków jutro, przed treningiem. Wreszcie wybiła godz 16.30, wzięłam torebkę i udałam się do galerii. Na miejscu była już Emi. Poszłyśmy na kawę , a poten obleciałyśmy większość sklepów i każda znalazła coś dla siebie. Po powrocie do domu włączyłam telewizor i jak zwykle dręczyłam się myślami, że nie mogę trenować. Jeszcze kilka dni…. Chyba tego nie wytrzymam. Oglądałam jakiś serial, nie powiem ,żebym była jakąś fanką, ale wciągnęło mnie. Po dwudziestej pierwszej zadzwoniła moja mama.
-Halo?-odebrałam
-Hej słonko. Przepraszam, że tak późno, ale chciałam się dowiedzieć, jak się czujesz?
-Dobrze mamo, dobrze.
-Na pewno? Słyszałam ,że to poważna kontuzja. Może przyjadę do ciebie na kilka dni i pomogę ci w domu?
-Ojj mamo, nie trzeba, ja sobie świetnie radzę. Tylko przez 3 tygodnie nie mogę grać, niestety… A tak, to wszystko w porządku. A jak tam u was? Jak się czujecie?
- U nas wszystko okej. Martwimy się o ciebie, ale skoro dasz sobie radę, to dobrze . No. Zdrowiej szybko kochanie, pa.
-Pa mamo.- rozłączyłam się.
Położyłam się spać. Nie mogłam zasnąć i napisałam esa do Zbyszka:
- ‘’Jak tam mecz? Pamiętaj, jutro o 11 u mnie. Sama wszystkiego nie przygotuję, noga boli jak cholera. ;*’’
-‘’ 3:1 dla nas. Oczywiście, że pamiętam. Będę zaraz po treningu. We wszystkim ci pomogę, a ty odpoczywaj J Dobranoc słonko ;** ‘’
-‘’Dobranoc.’’








**********************************
Rozdział ze specialnym dedyktem dla Kornelii K. <3 :D 
Bartuśśś zawsze mnie zrozumie :**


wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział13

Poniedziałek, 10 marca. Wstałam punktualnie o siódmej. O osiemnastej mamy mecz. Wzięłam długi prysznic, nałożyłam lekki makijaż i wyszłam na zakupy. Udałam się do sklepu marki adidas, kupiłam nawą koszulkę, bluzę i adidasy. W drodze powrotnej zastanawiałam się, co kupić Emilce na urodziny. Urodziła się 14 marca. Pomyślałam, że fajnie byłoby zrobić przyjęcie niespodziankę. Tak, to dobry pomysł- pomyślałam. Moje rozważania przerwał telefon.
-Słucham?
-Cześć ,tu Marta. Słuchaj. Trener dał mi wejśćiówkę na dzisiejszy mecz i mam mu ją przekazać, a nie wiem gdzie go znajdę. Ty pewnie wiesz, bo jesteś fankę jego zespolu. To jak? Pójdziesz?
-Jasne. Z wielką chęcią.
-Wiesz, że od jutra przez jakiś czas to on będzie nas trenował?
-Co? Kowal? Czemu?
-Podobno nasz trener ma jakiś naglący wyjazd. Coś bardzo ważnego.
-Aha, okej. Jeśli chodzi o wejściówki, to Resovia ma dzisiaj trening.  O ile  się nie mylę to pół godziny po nas. Możemy w międzyczasie wyskoczyć na kawę.
-Super, dzięki. Muszę kończyć, pa.
-No pa.
Spojrzałam na zegar. Wskazywał kwadrans po dziesiątej. Spakowałam ciuchy do torby i ruszyłam na halę. Po drodze zadzwoniłam do libero Sovi i poprosiłam o spotkanie po jego treningu. Zdziwił się, ale zaprosił mnie do siebie. Mówił, że jego  żona i dzieciaki ucieszą się z mojej wizyty. Więc byliśmy umówieni.
W dniu meczy zawsze mamy luźniejsze treningi, by zachować energię na spotkania.
Teraz też tak było. O dwunastej trener podał nam ostatnie wskazówki i odesłał do szatni. Szybko się odświeżyłam i opuściłam szatnię. Przed drzwiami złapałam Emi.
-Hej wszystko w  porządku? Niezbyt dobrze wyglądasz.
-Wszystko ok, tylko trochę źle się czuję. Nic jeszcze nie jadłam. Nie miałam czasu. Byłam na uniwerku kończyć ostatnie sprawy.
-O i jak poszło?
-Masz przed sobą  przyszłą studentkę.
-Gratuluję!-uściskałam ją.
-Idziemy?- spytała Marta, wychodząc z szatni.
-A może pójdziesz z nami Emi?
-Gdzie?
-Na kawę, a później do pana Kowala. Powiem ci po drodze ok?
-Jasne.
Wszystkie trzy udałyśmy się do pobliskiej kawiarni, a później wróciłyśmy na Podpromie. Marta przekazała panu Andrzejowi bilet. Igła posłał mi pytające spojrzenie. Pewnie nie spodziewał się tu nikogo. Gdy już szłyśmy do wyjścia, podszedł na chwilę i powiedział:
-O piętnastej, pamiętasz?
-Oczywiście.-dziewczyny patrzyły na mnie z wielkimi oczami.
-O a tej panienki nie znam. Krzysiek jestem.-wyciągnął dłoń w stronę Marty.-A ty?
-Marta.
Igła musiał wracać do chłopaków. Kiedy opuściłyśmy budynek, koleżanki spytały o co chodzi. Nie mogłam powiedzieć, bo to miała być niespodzianka. Chciałam z siatkarzem obgadać mój pomysł na urodziny i poprosić go o pomoc.
-Yyy  później wam powiem. Na razie nie mogę.
Nic nie odpowiedziały, popatrzyły tylko na siebie pytająco. Odprowadziłam obie kumpele i wróciłam do domu. Przed trzecią wybrałam się do Ignaczaków. Pani Iwona jest bardzo sympatyczna, a dzieciaki bardzo słodkie. Krzysiu zaoferował swoja pomoc przy niespodziance.
-A jakiego siatkarza twoja przyjaciółka najbardziej ceni?- spytała pani Iwona.
-Emi uwielbia Bartka Kurka. A dlaczego pani pyta?
-Pomyślałam, że byłoby jej miło, gdyby…złożył jej życzenia….
Chwilę jeszcze porozmawialiśmy, Krzyś wraz z żoną robią listę gości.
Skoczyłam do domu po torbę i ruszyłam na halę. O 17:25 byłam na miejscu. Rozgrzewka i rozbrzmiał gwizdek rozpoczynający mecz . Po pięciu zaciekłych, granych na przewagi setach, wygrałyśmy. Byłam strasznie zmęczona. Gdy już się odświeżyłam i przebrałam, włączyłam telefon. Miałam 3 nieodebrane połączenia, od rodziców i przyjaciółki.
-Dziewczyny, widziałyście gdzieś Emi?-spytałam.
-Wyszła jakieś piętnaście minut temu.-odpowiedziała Wiola, nasza przyjmująca.
Chciała jeszcze coś powiedzieć, gdy rozległo się pukanie.
-Proszę.-krzyknęła któraś z siatkarek.
Do szatni wszedł Andrzej Kowal.
-Witam panie. Przyszedłem, aby pogratulować wam wygranej. To po pierwsze, a po drugie wasz trener powierzył was mnie, ponieważ musiał bardzo pilnie wyjechać. Przez jakiś czas będę się wami zajmował-był jak zwykle skupiony, mówił przyjaznym tonem- moja drużyna ma pojutrze ważny mecz, więc ten dzień będziecie miały wolny. Za to jutro widzimy się o dziewiątej, będziecie trenowały z Resovią, ale tylko jeden raz, bo nie mogłem zmienić grafiku. Ale w piątek przyjdźcie normalnie, na jedenastą. Macie jakieś pytania?
Żadna z nas się nie odezwała. Patrzyłyśmy na niego w skupieniu.
-W takim razie do zobaczenia jutro- wyszedł.
Skończyłam pakować torbę. Po paru minutach byłam już poza halą. Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka. Nie mogłam wyciągnąć telefonu, a gdy już mi się to udało, przestał dzwonić. Kolejne nieodebrane połączenie od Emilii.
-Cześć, co chciałaś?-oddzwoniłam.
-Hej, czemu nie odbierasz?
-Sory, nie mogłam wyciągnąć fona. Gdzie jesteś? Miałaś na mnie czekać.
-Wiem, przepraszam, ale nie mogłam. Musiałam lecieć na uniwerek coś załatwić. Mamy jutro trening?
-Tak, mamy. O dziewiątej, z asseco. Jakiś czas Kowal będzie nas trenował, bo nasz trener i jego zastępca musieli gdzieś pilnie wyjechać. Nie sądzisz, że to trochę dziwne?
-Nie, czemu? Słuchaj,  muszę kończyć, pogadamy jutro. O ósmej u mnie ok?
-Okej, pa…
-No pa…
Wróciłam do domu, umyłam się i od razu zasnęłam. Budzik zadzwonił o siódmej. Szybko wstałam, odbyłam poranną toaletę, zjadłam śniadanie i ruszyłam do przyjaciółki. Po drodze dostałam esa od Igły:
-‘’Cześć mała. Namówiłem kilku kumpli z klubu. Przyjdą Pit, Kosa, Alek, Zibi, no i oczywiście ja :) . Aha, i jeszcze jedno. Załatwiłem video rozmowę z Bartkiem. Nie musisz dziękować. J’’
-‘’Nie wiem jak udało ci się to zrobić. Dzięki wielkie. To pogadamy na treningu? Dzisiaj ćwiczymy z wami. J’’ –odpisałam.
-‘’Wiem, wiem. To obgadamy szczegóły, hej. ‘’
Dotarłam do kumpeli. Pogadałyśmy chwilę, Emi wzięła torbę i udałyśmy się na halę. Większość dziewczyn już była. Chłopacy też.
-Cześć.-rzuciłyśmy, ,gdy ich mijałyśmy. Pięć minut później byłyśmy już na boisku. Rozpoczął się trening. Po półtorej godzinie wszelakich ćwiczeń pan Andrzej kazał podzielić się na dwie grupy i rozegrać jeden lub dwa sety. Ja znalazłam się w drużynie z Emi, Pitem, Olką, Achremem i Pauliną. Wszystko było super… do czasu. Spojrzałam na Zbyszka i zobaczyłam jak Ania, środkowa naszego klubu, migdali się do niego. Nie mogłam się skupić i oberwałam piłką. Pech chciał, że leciała ok 90km/h . Upadłam prosto na Piotrka Nowakowskiego! Próbowałam wstać, ale nie mogłam.
-Coś ci się stało?- spytał Piotrek.
-Nie mogę wstać, strasznie boli mnie noga.- wiedziałam, że wszyscy na mnie patrzą. Głupio mi było. Kątem oka dostrzegłam, że Zibi przyglądał mi się z zatroskaną miną.
-Pokaz tę nogę- powiedział ich fizjoterapeuta i przyjrzał się mojej kostce.- wygląda mi to na poważny uraz.
Fizjoterapeuta dał znak i zaraz obok mnie pojawił się Zibi i wziął mnie na ręce. Przeniósł mnie za boisko. Ja miałam zakładany opatrunek gipsowy, a reszta ćwiczyła dalej. Pół godziny później trening się skończył. Wszyscy poszli do szatni. Czekałam na Emi. Miała przynieść moją torbę. Po kilku minutach wyszła z szatni.
-Hej, jak się czujesz?
-Masakrycznie. Mówią, że nie mogę za dużo chodzić. No i trenować. I pomyśleć, że to przez Ankę..
-A czemu przez nią? Przecież nic nie zrobiła. Wyluzuj.
-Migdaliła się do Zibiego.
-Jak każda fanka. Chyba nie jesteś zazdrosna, co? Nie jesteście razem.
-Wiem, niestety.
-Niestety?! Przecież sama chciałaś trochę czasu.
-Tak, za długo zwlekałam, a teraz może być już za późno.
-Za późno na co?- naszą rozmowę przerwał Igła.
-Za późno na amory.-skwitowała moja kompanka.
Szturchnęłam ją łokciem i powiedziałam, żeby przestała.
-Czekacie na kogoś?
-Hmmm?
-Jeśli nie to odwiozę was.- uśmiechnął się- i tak mieliśmy pogadać- zwrócił się w moją stronę.
- O czym?- spytała Emi.
-A tak sobie- wtrąciłam się- o życiu.
Kiedy byliśmy już przy wyjściu, ktoś zawołał.
-Heej czekajcie.-to był Zibi.-Luiz, możemy pogadać?
-Yhm… właściwie to miałam iść na kawę z Krzyśkiem..
-Nie ma sprawy, wieczorem pogadamy.- stwierdził libero, po czym udał się z Emi do samochodu, a atakujący zaprowadził mnie do swojego auta.


Rozdział 12

Do domu wróciłam przed dziesiątą wieczorem. Wzięłam prysznic i położyłam się.  Chwilę później dostałam esa od Emi:
-‘’Hej, sorry, że tak późno, ale nie mogłam wytrzymać. Jak było u Zibiego? Jesteście razem?’’
-‘’Hej, nie było dziś okazji żeby o tym pogadać. Dziku był z nami. Idę spać, dobranoc. Pogadamy jutro. ;*’’- odpisałam i usnęłam.

NASTĘPNEGO DNIA:
Wstałam wcześnie. Zadzwoniłam do kumpeli, ale nie odebrała. Pewnie jeszcze spała. Po śniadaniu wyszłam pobiegać. Wróciłam około ósmej. Przygotowałam rzeczy na trening i krzątałam się po domu. Spojrzałam na regał z książkami, wzięłam ‘’Czarny piątek’’ Alex Kavy i zaczęłam czytać. Z wyobraźni wyrwał mnie telefon. Dzwoniła Emilka:
-Hej co chciałaś?
-Idziemy dziś po treningu do kina?
-Nie wiem, zobaczę.
-A jak tam? Idziesz na studia ? Podjęłaś już decyzję?
-Tak, idę na dziennikarstwo.
-Fajnie, cieszę się. Mam nadzieję, że uda ci się to pogodzić z grą?
-Tak, na pewno. Na razie.
-No na razie.
Przypomniałam sobie, że od dziewiątej powinni mieć trening siatkarze Asseco. Była ósma trzydzieści, więc napisałam do Ignaczaka:
-‘’Cześć J chciałam wiedzieć czy macie dziś trening?’’
-‘’No hej mała. Właśnie idę na hale, a co?’’- nie czekałam długo na odpowiedź.
-‘’To wpadnę niedługo.’’
-‘’J czekamy.’’

Przygotowałam się, napisałam do Emi, czy też idzie, wzięłam torbę i wyszłam. Po drodze wstąpiłam do kawiarni, gdzie czekała na mnie przyjaciółka. Wypiłyśmy kawę i udałyśmy się na Podpromie. Usiadłyśmy na trybunach i obserwowałyśmy. 

sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 11

Nie miałam pojęcia, co mam zrobić. Nie chciałam aby Emi przestała grać, ale też wiedziałam, że powinnam ją wspierać. Nie mogę jej zawieść. 
-''Idziemy dziś razem na trening?''-napisałam do przyjaciółki.
-''Hej, spotkamy się na miejscu. Trochę się spóźnię.''
-''OK''-odpisałam.
Spakowałam torbę  i ruszyłam na halę.
 -A gdzie Emilia?-spytała jedna z koleżanek.
-Nie wiem, napisała, że będzie później.
Trening skończył się o trzynastej. Emi na niego nie dotarła.
-Luiza, czy możesz podejść?-mówił trener.-Czemu nie było dziś Emilii? Na poprzednim treningu nie spisywała się najlepiej, a na dzisiejszy nawet nie przyszła. Przekaż jej, że będzie musiała to nadrobić we własnym zakresie i nie wiadomo, czy zagra w najbliższym meczu.
-Oczywiście, przekażę. Nie wiem, gdzie ona jest. Napisała, że będzie, ale się spóźni. I jeszcze jedno. Widzę, że Agnieszka już wyzdrowiała i ćwiczy. Czy moja zmiana pozycji była chwilowa, czy na stałe?
- Na pewno nie chwilowa. Co prawda Agnieszka jest zdrowa, ale nie zagra. Co będzie później, zobaczymy.
-A kto zagra zamiast Emi?
-Najprawdopodobniej Marta, jeszcze nie wiem. Ale Emilia musi jutro przyjść.
-Powiem jej, do widzenia.
-Do widzenia.
Trener zawsze był surowy, ale nie spodziewałam się, że aż tak. Zadzwoniłam do przyjaciółki i przekazałam jej wiadomości. Sprawiała wrażenie, że w ogóle się tym nie przejmowała. Nie wierzyła, że ktoś może ją zastąpić.
 Nie chciałam wracać do domu, więc wybrałam się w odwiedziny do rodziców. Spędziłam u nich cały dzień. Około 23.00 wróciłam do domu i od razu zasnęłam.

NASTĘPNEGO DNIA:
Spojrzałam na zegar. Wskazywał szóstą rano. Wstałam, zjadłam śniadanie i wyszłam pobiegać. Niespodziewanie usłyszałam:
-Widzę, że trzymasz formę. Nigdy cię tu nie widziałem tak wcześnie.
Odwróciłam się, a za mną stał Bartman.
-Cześć Zbyszku.-uśmiechnęłam się.- Nie tylko ja dbam o kondycję, jak widzę. Co dziennie tu przychodzisz?
-Staram się. Może pobiegamy razem?
-Chętnie.
-Czemu nie odbierałaś ode mnie wczoraj telefonu?
-Co? O kurczę! Przypomniałeś mi, dzięki. Miałam go wyłączonego. Cały dzień siedziałam u rodziców. Czekaj już go włączam. A co chciałeś?
-Nic, tak tylko pogadać.
Biegaliśmy jeszcze godzinę. Lubiłam spędzać czas z siatkarzem.
-Masz może trochę czasu? Muszę z kimś porozmawiać.
-Jasne, chodźmy do mnie.
-Nie obraź się, ale wolałabym pójść do mnie-zauważyłam błysk w jego oczach- muszę się odświeżyć, a poza tym u mnie jest spokój.
Opowiedziałam ZB9 o planach Emi, o tym, co mówił trener…. o wszystkim.
-Powiedz, co ty byś zrobił na moim miejscu?
-Hm... na pewno starałbym wesprzeć ją, nie ingerując zbytnio w jej życie. Ona musi sama podjąć decyzję. Studia nie przekreślają kariery. Ja też studiuję i zawsze mam czas na siatkówkę.
-Ty to co innego. Jesteś w pewien sposób sławny.
- To na nic nie wpływa, uwierz mi. Postaraj się ją wspierać, ale nie wpływaj na decyzję.
- Dzięki, postaram się.
-Co robisz dziś po południu?-zaskoczył mnie tym pytaniem.
- Na jedenastą mam trening, a potem… w sumie nic. A co?
- To może wpadniesz do mnie na obiad?
-Yyym… okej… w sumie, czemu nie.
-Przyjadę po ciebie o wpół do drugiej.
-Super.
Rozmawialiśmy dość długo, a potem wyruszyłam na trening. Zbyszek uparł się, że mnie odprowadzi.
-Do zobaczenia.-powiedział, gdy byliśmy już pod halą.
-Cześć.-odpowiedziałam i udałam się w stronę szatni. Czułam na sobie spojrzenia dziewczyn z klubu. Dziwnie się z tym czułam. Gdy dotarłam do szatni, zauważyłam w niej moją przyjaciółkę.
-Cześć.-rzuciłam i zaczęłam się przebierać.
-Hej.- odpowiedziała i uśmiechnęła się.
Po treningu, pan Adam ogłosił, które siatkarki zagrają w szóstce. Niestety, Emi w niej nie było.
-Idziemy gdzieś dzisiaj?- spytała kumpela, gdy się przebierałyśmy.
-Dziś nie mogę, jestem zajęta.
-Umówiłaś się z nim?- z Nienacka doskoczyła do mnie Agnieszka, która widziała mnie rano z Zibim.
-Aga… daj spokój.
-Uhhuu coś jest jednak na rzeczy.- krzyknęły dziewczyny.
-Dobra, przestańcie. Śpieszę się.- spakowałam rzeczy i szybko opuściłam budynek. Za mną wybiegła Emilia.
-To prawda? Czemu mi nie powiedziałaś?- spytała.
-Nie, zresztą nie wiem. Zaprosił mnie do siebie na obiad. Ale mam nadzieję, że nie będziemy sami. Wiesz, on powiedział mi, że chciałby aby między nami było coś więcej, ale nie wiem. Ciągle się zastanawiam. Co ty byś zrobiła na moim miejscu?
-Hmmm, nie wiem. Jakbym poznała Bartka i on by mi coś takiego powiedział, bez zastanowienia bym się zgodziła. Słuchaj, od zawsze go uwielbiasz, mówiłaś, że jest twoim ideałem. Sądzę, że powinnaś się zgodzić. Pasujecie do siebie. Warto spróbować.
-Mówisz serio?
-Serio. Dobra, ja już lecę, bo twój  Zbyszko jedzie. Miłego dnia kochana.
-Miłego dnia. Pa..
-Gotowa?- krzyknął atakujący z samochodu.
-Jasne.-odparłam i zajęłam miejsce pasażera.-Dziewczyny widziały nas rano i cały czas coś insynuują.
-Nie przejmuj się nimi, zazdroszczą ci.
-Wiem. Na ich miejscu też byłabym zazdrosna.- posłałam mu ciepły uśmiech. Odwzajemnił się tym jego cudownym, łobuzerskim uśmiechem.
-Czy na obiedzie będzie ktoś jeszcze?
-A co? Potrzebujesz przyzwoitki?- zaśmiał się.
-Przy tobie jak najbardziej.-tym razem ja się zaśmiałam.
Jechaliśmy pół godziny, wciąż się przekomarzając.
-Zapraszam.-powiedział otwierając drzwi. W środku unosiła się miła woń.-Nie będziemy sami.-oznajmił.
-A kto jeszcze przyjdzie?
-Michał. Michał Kubiak.
-O! Fajnie. Nie miałam nigdy okazji aby go poznać. Możemy pogadać? Rozmawiałam z Emi.
-Już coś postanowiła?- spytał.
-Wiem tylko, że pojutrze nie zagra. O studiach nie rozmawiałyśmy.
-Żartujesz.?.
-Nie. Ona udaje, że się tym nie przejmuje, ale ja i tak wiem swoje.
Chwilę porozmawialiśmy, Zibi doradził co mam robić, po czym dobiegł nas dźwięk dzwonka.
-Chyba ostatni gość już dotarł.- rzekłam i uśmiechnęłam się mimowolnie.
-Otworzysz drzwi?-spytał mieszając w garnku.
-Jasne.
-Cześć, proszę.- powiedziałam, wpuszczając gościa.
-Cześć, jestem Michał.- podał mi dłoń.
-Luiza.
-Więc to ty jesteś tą tajemniczą siatkarką? Wiele o tobie słyszałem.
-Chodźcie, obiad podano.- krzyknął Zibi.
Po skonsumowaniu posiłku, oglądaliśmy ciekawy film na laptopie i długo rozmawialiśmy.
-Chłopaki, późno się robi, muszę lecieć.-rzekłam.
-Odwiozę cię- zaoferował się Dziku. –No chyba, że Zbych będzie zazdrosny.
-Jak ci zaraz…- skwitował Zibi.

-Nie dzięki, przejdę się. Pa…- oznajmiłam. Dałam im buziaka w policzek i wyszłam.

czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział 10

Kolejne dni były do siebie podobne. Pobudka o 7.30, treningi na 11.00. O czternastej obiad i wypad na miasto z kumpelą. Minął tydzień. Jutro wybieramy się z Emi na mecz, na Podpromie. Za dziesięć dni miałyśmy kolejny mecz, więc musiałyśmy się przygotowywać, ale trener zwolnił nas z treningu, bo uznał, iż oglądając mecz na wysokim poziomie, też można nauczyć si nowych technik.
- Co założysz?- spytała kumpela.
-Nie wiem, a ty?
-Też nie wiem. Ja bym ubrała nasze koszulki treningowe.. hhehe- zaśmiała się.
-Tsa..- walnęłam ja poduszką- odwal się.
- Co ty taka  nerwowa? Złość piękności szkodzi kochana.
Nic nie odpowiedziałam. Wyszłam i wróciłam do siebie. Odkąd przyjaciółka dowiedziała się, że tamtego wieczoru wyszłam z Zibim, zachowywała się dziwnie. Miałam wrażenie, że przestała mi ufać...
-Uhh.. wreszcie w domu.- wydukałam, otwierając drzwi.
Umyłam się i położyłam spać. Wstałam o 7.00. Zjadłam śniadanie i odpaliłam laptopa. Na fejsie  napisała do mnie Emi:
-Hej, sory za wczoraj. Na  mecz idziemy razem, tak?
-Tak.- odpisałam.
-O której się spotkamy?
-Nie wiem, może wpadniesz do mnie o dwunastej?
- 12? Ale mecz  rozpoczyna się o 14!
-Wiem, ale chcę zobaczyć Skrę  i Sovię na rozgrzewce. Sama wiesz Winiar..., Zati..
-No hehe racja.  Musimy być  wcześniej. Pa ;*
-No pa :)
Wylogowałam się, sprawdziłam jeszcze siatkarskie newsy i wyłączyłam laptopa. Ubrałam się i skoczyłam do sklepu.  Kumpela przyszła o 12, zjadłyśmy obiad i ruszyłyśmy na Podpromie. Zajęłyśmy swoje miejsca i patrzałyśmy na przybywających siatkarzy i kibiców. Punktualnie o 14.00 rozpoczął się mecz. Było wiele emocji. W tie-breku'u wygrała  Resovia. Po meczu próbowałam wypatrzyć Zbyszka, ale nigdzie go nie zauważyłam. Za to najwidoczniej Igła nas zauważył i podbiegł.
-Hej leidis.-zawołał.
-Hej- odparłyśmy.
-Gratuluję, naprawdę dobry mecz.-powiedziałam
-Dzięki- uśmiechnął się.
- Do kogo się tak szczerzysz?- rzuciłam do kumpeli.
- Do nikogo - odparła
-Oj  my już wiemy swoje -stwierdził Igła.- Piotrek mówił, że przyniosłaś nam szczęście. Leć  do niego.
-Co? To miłe.. , lecę- pobiegła w kierunku boiska.
-Romans wyczuwam-palnęłam
- Ja też... nawet dwa romanse.-powiedział Krzyś.- Zbychu czeka na ciebie przy wyjściu, miałem ci przekazać.
- To tylko znajomy, Krzysiu.
-Jasne, jasne..tak się teraz mówi- zaśmiał się.
- Jak ci zaraz przywalę, to zobaczysz..-droczyłam się z nim jeszcze chwilę i udałam się w stronę wyjścia, a on wrócił do reszty chłopaków i Emi, która romansowała z Piotrkiem.
-W końcu jesteś-odezwał się Zibi- co tak długo?
-Cześć. W cale niedługo. A w ogóle gratuluję, fajny mecz.
-Dzięki .Mam ci przedstawić chłopaków?
-Jasne!
-To chodźmy.
Kilka minut później zapoznałam się z całą drużyną. Igła patrzył na mnie i Zbyszka, wciąż się uśmiechając.
Do domu wróciłam o osiemnastej. Nie mogłam zasnąć, cały czas myślałam o mnie i atakującym. Czy między nami może coś być? Nie mogąc znaleźć odpowiedzi, zasnęłam

NASTĘPNEGO DNIA:
Puk,puk. Obudziło mnie pukanie. Szybko się ogarnęłam i otworzyłam.
-Hej to ja- oznajmiła moja przyjaciółka.
-Co tak wcześnie?- spytałam wpuszczając ją do środka.
-Chciałam pogadać, a później nie będę miała czasu.
-A co będziesz robić?
- Słuchaj. Spotkałam wczoraj koleżankę. Porozmawiałyśmy trochę i namówiła mnie na studia. Zastanawiałam się kiedyś nad tym, pamiętasz?
-Co? Studia? No oczywiście, że pamiętam, a co z siatkówką? Za kilka dni mamy następny mecz.
-Wiem, pogodzę to jakoś.
-Jesteś pewna?
-Jak najbardziej. Ty też powinnaś się nad tym zastanowić.
-Sama nie wiem. No a co chcesz studiować?
-Dziennikarstwo lub aw-f.


poniedziałek, 3 czerwca 2013

Rozdział 9

Obudziłam się o 7.30. Wstałam, odprawiłam poranną toaletę, zjadłam śniadanie i odpaliłam laptopa. Zalogowałam się na facebook'a. Szybko przejrzałam wiadomości i powiadomienia i wylogowałam się. Postanowiłam poczytać książkę. Wzięłam ''Warto marzyć'', zaparzyłam herbatę i rozpoczęłam lekturę. 2 godziny później wróciłam do rzeczywistości. Postanowiłam posprzątać mieszkanie. Nagle zadzwonił telefon. ''Igła'' pisało na wyświetlaczu.
-Słucham?- odebrałam.
-No cześć mała.-krzyknął Krzysiek.- Co u was słychać?
-Nic ciekawego, a u was?
-Nudy.
-Nudy u ciebie? Niemożliwe.- zaśmiałam się.
- A jednak. Może razem z koleżanką wpadniecie do mnie?
-Ja niestety nie mogę, a czy Emi to nie wiem. Zadzwoń do niej.
-No nie wiem, czy sama przyjdzie, ale spróbuję ją namówić. A ty naprawdę nie możesz?
- Naprawdę .Mam... spotkanie o szesnastej.
- To nie wnikam. Dzwonię do małej, a tobie życzę miłej zabawy.
-Dzięki i wzajemnie, mały. - powiedziałam z przekorą.
-Że niby ja mały? hehehe Pa..
-No pa..
Była godz. 10.30. Nie miałam niczego do  roboty, więc ubrałam dres i wyszłam do parku pobiegać.  Trzeba jakoś dbać o formę. Półtora godziny chyba wystarczy-pomyślałam. Zadzwoniłam do trenera.
-Słucham?- odezwał się głos w słuchawce.
-Dzień dobry pani Elu. Jest może w pobliżu mąż?
-Przykro mi, musiał pilnie wyjechać.
-Rozumiem. Chciałam tylko spytać, czy nie zostawił kluczy do siłowni? Chciałam  trochę poćwiczyć.
-Nie. Mąż ma wszystko przy sobie.
-Dobrze, w takim razie do widzenia.
-Do widzenia.
Po chwili dostałam sms'a od koleżanki. ''Co ty wyprawiasz? Chcesz mnie samą puścić? Co ty znowu wymyśliłaś?''
-Nie złość się kochana. Mam spotkanie o 16.00 i nie mogę iść, chociaż bardzo bym chciała.-zadzwoniłam do kumpeli.
-Jakie spotkanie? Czemu  nic o tym nie wiem?
-Oj zapomniałam ci o tym wspomnieć. Ostatnio jestem taka nieogarnięta, wybacz.
-No ok, sorry.
-Słuchaj wpadniesz na kawę?
- Zastanowię się. Dam ci znać. Muszę się przygotować do wizyty u Igły. Myślisz, że będzie tam więcej siatkarzy?
-Nie mam pojęcia. Jak już to nasi resoviacy.
-Noto super. Trzymaj się, pa..
-Pa...-rozłączyłam się.
Kumpela wpadła, długo rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. O 14.00 wyszła a ja postanowiłam zadzwonić do ZB9.
-Cześć.-usłyszałam
-Hej co u cb? Co porabiasz?
-Już się za mną stęskniłaś? hehhehe U mnie nudy. Oglądam jakiś film, a ty?
-Ja noooo tak właściwie nie mam nic do roboty. Słuchaj, Ignaczak wie o naszym spotkaniu?
-A co wstydzisz się mnie?-zaśmiał się.
-Przestań, pytam poważnie. Mówił dziwnym tonem jak dowiedział się, że mam dziś spotkanie. A poza tym, nie mam się czego wstydzić. To tylko przyjacielski wypad, prawda?
-Hmmm..Tak ,jasne.
-Pa..

TYMCZASEM U EMILII:
-Kurczę ! Nie mam co na siebie włożyć. Znowu.
Emilia postawiła na ciemne  jeansy, luźny, biały top i bluzę adidasa. Wypiła herbatę i poprawiła makijaż.
-Dobra, już czas wychodzić. Dasz radę, nie stresuj się.-mówiła sama do siebie.
Pięciokilometrową drogę pokonała samochodem. Puk, puk.
-Kto tam?- usłyszała głos jakiegoś mężczyzny.
- Emi... yy, znaczy Emilia.
-Zapraszam.
-Hej.
-Cześć. Jestem Piotrek.
-Tak, wiem. Jestem Emilia.
-No nareszcie jesteś mała.- z pokoju  wyszedł Igła.
-Cześć Krzysiu.- uśmiechnęła się dziewczyna.
-Widzę, że już poznałaś Piotrka. Chodź, przedstawię ci resztę drużyny.
-Są tu wszyscy?
- Z wyjątkiem Zibiego, ale go już poznałaś. Paul i Jochen dołączą do nas później.
-Szkoda, że nie ma Luiz..  będzie żałowała.
-To co, idziemy?- spytał Igła.
-Jasne!!.- krzyknęła, a Piotr i Krzyś tylko się uśmiechnęli.-Wybaczcie, jestem strasznie podekscytowana.
-Rozumiemy-wtrącił się Pit i posłał jej ciepły uśmiech. Odwzajemniła to i poszli do dużego pokoju.
-Chłopaki  chciałbym wam kogoś przedstawić. To jest Emilia. Trenowała  raz z nami, pamiętacie?-mówił libero
-Cześć. –odparli prawie chórem.
-  Hej wszystkim, strasznie się cieszę, że mogę was poznać. –powiedziała.
-Chodź, usiądziemy.- powiedział P. Nowakowski i usiedli na kanapie.
Rozmowom i zabawom nie było końca. W pewnym momencie Emi dostała sms’a: ‘’Hej, i jak tam? Żyjesz jeszcze?-napisała Luiza.
-‘’Hej, wszystko ok, żyję, a ty żałuj, że nie przyszłaś. Jest tu cała reska!! :P J ;*’’- odpisała dziewczyna.
-‘’Szczęściara z cb. ‘’- na odpowiedź nie musiała długo czekać.
-‘’ Się wie, pa..’’-odpisała.
-Hej zgraja, może w coś zagramy?- rzucił Kosa
-A w co?- spytał Dobrowolski.
-Może poker?- rzucił Grzyb.
- Ja chętnie- wtrąciła się młoda siatkarka.
-Więc gramy. –odparł Achrem.
Nagle drzwi się otworzyły i dziewczyna usłyszała:
-Hello boys!!                                                                              
-To pewnie Paul i Jochen wreszcie dotarli.- powiedział Igła.
-Hey Paul, wy się już znacie.-powiedział Krzysiek po angielsku, wskazując na mnie.
-Hey.-przywitał się przyjmujący i posłał ciepły uśmiech.
- Jochen, das ist..
-Sama się przedstawię, Krzysiu- powiedziała libero.
-Hello. Ich heiße Emilia.- uśmiechnęła się.
-Hello, ich bin Jochen.- odwzajemnił uśmiech i powędrowali do reszty teamu.

W TYM SAMYM CZASIE W PARKU:
-Długo czekałaś?-spytał Zibi.
-Nie, dopiero przyszłam.- odparłam.
-Chodź znam tu świetne miejsce na rozmowy. Będziemy mogli się lepiej poznać. W spokoju.
-OK, pod warunkiem, że w najbliższym czasie zapoznasz mnie z twoimi kolegami z klubu. Emi dzisiaj  u nich siedzi.
- Obiecuję.-Uśmiechnął się atakujący.
-Więc chodźmy.
Po ok. 5 minutach dotarliśmy do celu.
-Jak tu pięknie. – wykrztusiłam.
-Wiem. Magiczne miejsce. – uśmiechnął się, a ja to odwzajemniłam.
Długo rozmawialiśmy, chcąc się lepiej poznać. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Po ponad godzinie wybraliśmy się na kolację. Po zjedzeniu posiłku, Zbyszek spytał:
-Gotowa na niespodziankę?
-Jaką niespodziankę?- spytałam zdezorientowana.
-Mam dla ciebie 2 bilety na nasz najbliższy mecz. Loża A, miejsca najbliżej boiska.
-Dziękuję!-krzyknęłam i rzuciłam się memu towarzyszowi na szyję.- Jesteś wielki.
-Haha, wiem.-uśmiechnął się łobuzersko.
-Idziemy?
-Jasne.
Zbyszek odprowadził mnie do domu.
-Po meczu zapoznam cię z chłopakami. Może być?
-Oczywiście.
-Dobranoc.-odparł i dał mi buziaka w policzek.
-Dobranoc- uśmiechnęłam się.
Otworzyłam drzwi i poszłam spać. Przed zaśnięciem napisałam do przyjaciółki.
-‘‘Już wróciłam, a ty? Dobranoc. J ‘’

-‘’ hej, ja też. Dobranoc ;)’’- na odpowiedź nie czekałam długo.

sobota, 11 maja 2013

Rozdział 8


- Wejdziecie na górę?- spytała moja kompanka.
-Jeśli to nie problem.-stwierdził Igła.
-Ależ nie, zapraszam.-odparła i pojechaliśmy windą do jej mieszkania.- Jesteście może głodni?
-Chcesz nam gotować?- zaśmiał się Zibi
-O proszę, pan smutas się wreszcie odezwał.- rzekł Krzyś.
-Jaki tam smutas... nie wypiłem dziś Red-bull'a, to dlatego hahaha!- zaczęli się droczyć.
-Może zamówimy pizzę?- rzuciłam.
-Dobry pomysł.-usłyszałam chóralną odpowiedź.
- Może pogramy w pokera? Masz karty?- rzucił Igła.
-Jasne, trzymaj.- odparła Emi podając karty siatkarzowi.
-Ja pasuję, nie umiem w to grać.- wyznałam.
-Nauczymy cię.- rzekł Zibi.
- To może podzielimy się na  drużyny? Ja z Emi, a ty z Luiz..
-Z wielką chęcią- wyprzedziła mą odpowiedź koleżanka.
Nie miałam wyboru. Usiadłam tuż obok mojego mistrza. On nawet na mnie nie spojrzał. Nie dziwię mu się. Wyznał, że mu się podobam, a ja z tym nic nie zrobiłam.
Zaczęła się gra. Za każdym razem gdy Zibi się poruszył, serce zaczynało mi mocniej walić.. Byłam strasznie podekscytowana. Pierwszy raz grałam w pokera... i to w tak wspaniałym  toważystwie.
-Wygraliśmy!!- krzyknął Ignaczak.
-To nie fair, oni oszukują..- wrzasnęłam, a Emi pokazała mi język.- Ja z nimi nie gram. Chodźmy stąd.- powiedziałam w stronę ZB9 i pokazałam język mojej kumpeli. Wszyscy zaczęli się śmiać. Ktoś zapukał do drzwi. Dotarła pizza. Gdy zjedliśmy przekąskę, zaproponowałam spacer.
-Wy z Zibim idźcie, a my zostaniemy i obejrzymy jakiś film.-rzucił Igła.
- Wielkie z was lenie... idziesz Zibi?- spytałam.
-Sama wieczorem nie będziesz chodzić hehe - zaśmiał się.
Gdy opuściliśmy mieszkanie Zbigniew spytał:
-Zastanowiłaś się?
- Muszę to jeszcze przemyśleć.-odparłam- Uwielbiam to, jak grasz w siatkówkę, od zawsze byłeś moim mistrzem i nie chciałabym tego popsuć....
- Chcesz powiedzieć, że jeśli bylibyśmy razem, to  straciłbym w twoich oczach?
-Nie,skąd.  Po prostu masz wiele ładnych fanek, a ja boję się odrzucenia...
- Słuchaj. Może w ekipie mam opinię kobieciarza, ale to nie prawda. Wbrew pozorom jestem bardzo czuły.-powiedział i pocałował mnie. To było magiczne. Chciałam, aby ta chwila trwała wieczność. Niestety nie było mi to dane. Po  chwili siatkarz odsunął się ode mnie.
-Przepraszam.-rzekł.
-Nie, to nic. -przytuliłam się do niego- Cieszę się, że cię poznałam. Jesteś niesamowity.-popatrzyłam mu w oczy- zgadzam się.- powiedziałam. Zbyszek uśmiechnął się  i wziął mnie na ręce.
-To ty jesteś niesamowita.- stwierdził i pocałował mnie czule.
- Ale na razie to jest tylko przyjaźń- powiedziałam i pokazałam, że ma mnie postawić.
-Jak chcesz, mogę zaczekać. - uśmiechnął się zawadiacko.
Wracaliśmy około 15 minut, ciągle rozmawiając.
-Jesteście! Co tak długo?- spytał ciekawsko Krzysiek.
-Trzeba  było iść, to by ci się nie dłużyło. A co robiliście w tym czasie?- rzekłam
-Rozmawialiśmy- skwitowała oja przyjaciółka.
Dobiła godzina 21.00. Siatkarze wymienili się z nami numerami telefonów i odjechali, a ja zostałam u kumpeli na noc.

NASTĘPNEGO DNIA:
-Wstawaj!-słyszałam nad sobą głos Emi.
-Która godz.?
-9.00.Wstawaj.
-Już, już.
Wstałam i poszłam do łazienki się uporządkować.
-Ja zmukam do siebie, pa..  spotkamy się na treningu.
- No pa..
Po drodze postanowiłam napisać do Zbyszka. Może to dziwne, ale tęskniłam za nim. Nie powiedziałam przyjaciółce o naszej wczorajszej rozmowie. Nie pochwalałaby tego.
- ''Hej, co u cb?''-napisałam.
-''Hej ubieram się i lecę na trening. A co u cb? Spotkamy się dzisiaj?''- nie czekałam długo na odpowiedź.
Oczywiście chciałam się z nim spotkać, ale nie mogłam. Zadzwoniłam do niego.
-Cześć. Strasznie chciałabym się z tob spotkać, ale umówiłam się już zEmi. Mamy taki babski dzień. Chyba rozumiesz?
-Ja rozumiem, ale nie  gwarantuję ,że Zbychu to zrozumie. hehe
-YYYY Z kim ja rozmawiam?- spytałam zszokowana i speszona.
-Przepraszam, nie przedstawiłem się. Nazywam się Michał Kubiak. Znajomy Zibiego.
-O Boże! A gdzie Zibi?
-Już go wołam. Zbychuuuuu twoja luba dzwoni.
-Jak ja  ci zaraz...!!!- usłyszałam głos Zbyszka.
-Już. już, trzymaj.
-Cześć Lui przepraszam za niego.
-Nie ma sprawy. Dzwonię, aby ci powiedzieć, że chciałabym się z tobą spotkać, ale nie dziś. Po prostu nie mogę, umówiłam się z Emi. Taki babski dzień. Rozumiesz, prawda?
-Tak .To może jutro?
-Chętnie, a o której?
-Hmm.. może o 16.00?
-Dobrze, to do zobaczenia.
-Pa..
Spakowałam torbę i poszłam na tening. Po 3 godz. ćwiczeń,  wybrałyśmy się z przyjaciółką do galerii. Zjadłyśmy lunch i długo rozmawiałyśmy. O 15.00 wybrałyśmy się do kina na film pt.'' I że cię nie  opuszcze''
-No i jak ci się podobało?- spytałam po seansie.
-Piękny film, bardzo wzruszający.Sama chciałabym mięć chłopaka, ktry by mnie tak bardzo kochał.
-Jz też...
-To co, idziemy do mnie?
-Jasne. Co będziemy robić?
-Przejrzymy siatkarskie newsy.
-Chętnie hehe.
Siedziałyśmy u Emi do 22.00. Wróciłam do domu, umyłam się i od razu zasnęłam.

Rozdział 7


Wybiła godzina 14.00. Trybuny są zapełnione. Czas  na prezentację obu dróżyn i sędzi dzisiejszego spotkania. Później na boisko weszły szóstki i rozbrzmiał pierwszy gwizdek. Zaczynał zespół przeciwny. Na pierwszej przerwie technicznej to my prowadziłyśmy 8:5. Trener-jak to zawsze bywa- dawał nam wskazówki co jeszcze mamy poprawić. Gdy przerwa się kończyła, speaker ogłosoł:
- Chciałbym serdecznie powitać naszych wspaniałych gości: Zbigniewa Bartmana  i Krzysztofa Ignaczaka . Dziękujemy za przybycie.
Spojrzałam na telebim. Są tu- pomyślałam- i szturchnęłam naszą libero w ramię. Ona najwyraźniej też to zauważyła, bo szeroko się uśmiechała. Czas wracać na boisko. Po przerwie nie szło nam najlepiej. Być może dlatego, że nie mogłyśmy się skupić. Nie skończyłam kilku ataków, Emi nie obroniła kilku piłek. Trener poprosił o czas przy stanie 10:14. Krzyczał byśmy wzięły się w garść i nie popełniały tylu błędów. Nie chciałam go zawieść, więc postanowiłam wbić w nasz zespół ducha walki. Chciałam też pokazać się z jak najlepszej syrony, w końcu na trybunach siedział mój mistrz. Poprawiłyśmysię i doprowadziłyśmy do remisu. Teraz czas wziął trener naszych rywalek. Po przerwie powędrowałam na zagrywkę. Wzięłam głęboki wdech... i  wtedy go zobaczyłam. Nie odrywał ode mnie wzroku. Podrzuciłam piłkę, uderzyłam i ..... AS SERWISOWY! Przyniósł mi szczęście- pomyślałam i posłałam uśmiech w stronę publiczności.
- Jeszcze raz!!!!!- wrzeszczeli nasi kibice.
Ustawiłam się w polu zagrywki. Tym razem przeciwniczki prztjęły, ale nie dokładnie rozegrały, więc nasz szczelny blok załatwił sprawę. Druga przerwa tech. się kończy. Końcówka seta jest zaciekła. Dzoewczyny walczą do końca, nie poddają się. My też. Wreszcie wychodzmy na prowadzenie i wygrywamy 25:23. Drugiego seta również wygrałyśmy. W kolejnym wystąpił u nas tzw. syndrom 3. seta. Przegrałyśmy 19:25. Czwarta partia była podobna do pierwszej. Bardzo zacięta walka. Mimo problemów wygrałyśmy 26:24. Radość była wielka. Powędrowałyśmy się odświeżyć i przebrać. 20 min. później byłyśmu gotawe do wyjścia. Chciałyśmy już opuścić budynek, ale trener przywołał nas do siebie.
- Gratuluję wam. Jesteście bardzo zgrane.
- Dziękujemy.- odparłyśmy wszystkie.
-Luiza, zagrałaś dziś bardzo dobrze.  Czy nadal chcesz się przenieść na atak?
- Tak trenerze, świetnie się czuję na tej pozycji. Uważam, że to byłoby dobre wyjście.
-Dziś pokazałaś na co cię stać, więc zgoda, od dziś trenujesz na ataku.
-Dziękuję.
-No to na dziś już koniec. Widzimy się jutro o 11.00 na treningu. Dowidzenia.
-Dowidzenia- rzekłyśmy chórem.
-To co? Kawiarnia?- spytałam Emi po wyjściu z hali.
-Jasne. Narazie dziewczyny.
-Narazie- odpowiedziały koleżanki.
-Widziałaś ich?-spytałam.
-Tak.
- Nie wierzyłam, że przyjdą.
- A jednak. Miło z ich strony.
Naszą rozmowę przerwał pisk opon. Odwróciłyśmy się, a tam Igła i Zibi  machali do nas.
-Podrzucić gdzieś panie?- spytał Zibi z tym jego zawadiackim uśmiechem.
wymieniłyśmy się z przyjaciółką spojrzeniami.
-  Idziemy do kawiarni. Macie czas?- spytała Emi
-Oczywiście, wsiadajcie.
Droga do kawiarenki upłynęła w wyśmienitym humorze.  Igła ciągle żartował. Po 5min. dotarliśmy na miejsce.
-Co zamawiacie?- Spytał Krzysiu.
-Dwie latte. - odparłam, a Zibi przywołał kelnera
-4 latte poprosimy.
-Dobrze dziś grałaś- zwrócił się Igła do mojej kompanki.
-Dziękuję, uczyłam się od najlepszych.- uśmiechnęła  się.
Długo ze sobą rozmawiali. Chciałam zagadać do Zbyszka, ale byłam zbyt nieśmiała. On też milczał.
- Zaraz wracam- rzuciłam i wyszłam na zewnątrz. Po kilku min. dołączyła do mnie koleżanka.
-Coś się stało? Dlaczego  wyszłaś?
- A po co mam tam siedzieć? Ty bez przerwy rozmawiasz z Krzysiem, a ja co? Siedzę jak jakiś osioł. Czuję się jak piąte koło u wozu. Zibi wogóle się do mnie nie odezwał, Igła z resztą też...
-Ejjj.... przestań mówisz tak, jakbym to ja była winna. Może ty zagadaj pierwsza?
-Nie.... chociaż sama nie wiem.
-Wszystko w porządku dziewczyny?-Kawa czeka. - spytał Zibi, który wyszedł za nami.
- Tak już wracamy  Niepotrzebnie się fatygowałeś.  Luiz musiała wyjść na powietrze dotlenić się.
-Tak, chodźmy.- powiedziałam i ruszyłam w stronę kawiarni. Zauważyłam, że Igła dawał jakieś sygnały Zbyszkowi.Zdziwiłam się, ale nic nie mówiłam. Przed wejściem atakujący złapał mnie za rękę.
-Poczekaj chwilę, chcę pogadać.
-Yyym dobrze.
Emi wróciła do Krzysia, a ja i Zibi zostałiśmy na zewnątrz.
-O czym chciałeś pogadać?
-Chodzi o to, że.. hmmm... nie wiem jak to powiedzieć. Chodzi o to, że podobasz mi się i chciałbym ci bliżej poznać.-powiesział troszę speszony.
Nie mogłam nic powiedzieć. Byłam w  wielkim szoku.
-Nie wiem co powiedzieć..... zaskoczyłeś mnie..
- stanów się i odpowiedz mi później.. ok?
Dołączyliśmy do Emi  i Krzyśka, którzy świetnie się bawili.
-Już jesteśmy-powiedziałam
-Już? Chyb dopiero-odparł Ihła i spojrzał na Zibiego.
Dopiliśmy kawy i pojechaliśmy do mieszkania mojaj przyjaciółki. Zbyszek wciąż milczał... czekał na moją reakcję....

czwartek, 11 kwietnia 2013

Rozdział 6

Kolejne dni toczyły się tak szybko. Przedpołudniowe treningi, potem lunch z przyjaciółką i kolejny trening. Środa godz. 8.05. Ktoś dobija się do drzwi . Szybko się ogarnęłam, nałożyłam lekki makijaż i poszłam otworzyć drzwi. Zdziwiłam się, gdy ujrzałam w nich trenera.
-Trener tutaj? o tej porze?- spytałam zdziwiona.
-Przepraszam, że tak wcześnie, powinnaś się wyspać, ale mamy problem!
- Problem? Jaki?
- Agnieszka spadła ze schodów i skręciła kostkę. Nie może dziś zagrać. Musisz ją zastąpić.
- Ja? a-a-alle ja gram na libero.
-Wiem, ale w ataku też jesteś niezła. Poza tym, jeśli dobrze pamiętam, chciałaś zmienić pozycję. Poradzisz sobie, nie masz innego wyjścia. Zdecyduj się! Albo grasz dziś na ataku, albo w ogóle.
Traktowałam trenera jak ojca, musiałam  się zgodzić.  A poza tym pomyślałam, że to dobry pomysł, bo będziemy mogły z Emi zagrać razem. {obie byłyśmy libero} . Właśnie dlatego myślałam o zmianie pozycji. Szkoleniowiec poszedł, a ja postanowiłam trochę potrenować. Zjadłam śniadanie, wzięłam torbę z ciuchami na mecz i trening i udałam się na halę. Po drodze zadzwoniłam do kumpeli, aby do mnie dołączyła. O 8.45. byłyśmy na miejscu. Przebrałyśmy się i rozpoczęłyśmy rozgrzewkę. Po kilku minutach zaczęłu docierać do nas ludzkie kroki. Spojrzałyśmy w stronę  wejścia , a tam stała drurzyna Asseco Resovi Rzeszów.
Trener klubu- Andrzej Kowal- podszedł do nas i spytał czemu tak  szubko przyjechałyśmy. Opowiedziałam mu wszystko, co się rano zdarzyło....i wtedy...
- Niech  zostaną z nami. Przećwiczymy je. - krzyknął Zibi. Spojrzałam na niego i ciepło się uśmiechnęłam. On zrobił to samo.
- Bardzo by się to nam przydało- stwierdziłam i spojrzałam na moją towarzyszkę, która rozmawiała z Paul'em Lotmanem. Oczywiście w języku angielskim. Uśmiechnęłam się sama do siebie. I tak musimy czekać na nasz trening. A poza tym, wielw mogłybyśmy się nauczyć od tych wspaniałych siatkarzy.
- Zgoda, ale pierwszy i ostatni raz,- odparł Kowal i kazał graczom się rozgrzewać. Dołączyłyśmy do nich.
-Dziękuję... - szepnęłam żbyszkowi do  ucha.
- Nie ma za co.- odpowiedział i puścił mi oczko.
Po rozgrzewce chłopacy przećwiczyli kilka  , po czym  podzieliliśmy się na dwie drużyny i rozegraliśmy jednego seta. Niestety byłam w innym teamie niż Emi, ZB9 i Igła, ale za to miałam przy sobie Lotmana, Buszka i kovacevica. Najpierw  na ataku grał Jochen Sgops, a póżniej ja. Oczywiście Zbyszek instruował mnie co i jak  mam  robić. Raz udało mi się nawet zatrzymać go blokiem! Wyobrażacie to sobie? Jego mina była bezcenna. Wszyscy wpadli w śmiech. Nawet Emilka,  która do tej pory była zestresowana. Po treningu siatkarze poszli  do szatni, a my zostałyśmy na hali. Nagle usłyszałam :
- Jesteś bardzo utalentowana.
Odwróciłam się, a za mną stał Aleh Achrem!!
-Powodzenia-powiedział-Trzymam za was kciuki.
-Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć.- Uśmiechnełyśmy się razem z przyjaciółą do siebie.
-Muszę już lecieć. Do widzenia.
-Dowidzenia :)
Do meczu zostały dwie godziny. Nasze rywalki właśnie dotarły na miejsce.
-Stresujesz się?- spytała moja kompanka.
-Trochę, a ty?
-Też. Al damy radę, zobaczysz.!
- Tak. W końcu od tego wiele zależy...

wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział 5

Wychodząc z szatni zderzyłam się z czymś i upadłam na podłogę. Po chwili zorientowałam się, że ktoś mnie woła.
- Mała nic ci nie jest?
Otworzyłam oczy i doznałam szoku. Dotarło do mnie, że zderzyłam się ze... Zbyszkiem Bartmanem!!
- Nic ci nie jest?- powtórzył zaniepokijony Zibi.
- Wszystko  w porządku.
- Na pewno? Dasz rade wstać?
- Tak, dziękuję. - Wstałam i uśmiechnęłam się.
- Luiz chodź, bo się spóźnimy.-powiedziała Emi.
-To może w ramach rekompensaty przyjmiesz zaproszenie na kawę?- spytał ZB9.
- Oczywiście. Z wielką chęcią.
- Dobrze. to poczekam na ciebie i twoją koleżankę aż skończycie .-powiedział uśmiechając się łobuzersko. Zawsze kiedy widziałam ten uśmiech, zapierało mi dech w piersiach.
-Będzie nam bardzo miło.-odparła moja przyjaciółka i szarpnęła mnie za rękę.- chodź, bo się spóźnimy.
-Już idę. Do zobaczenia. :) - palnęłam w stronę odchodzącego atakującego. On tylko się uśmiechnął i wszedł do swojej szatni.
- Co ty wyprawiasz?
- Nie rozumiem o co ci chodzi?
- A już nic. Spójrz jakie tłumy. Mam nadzieję, że jakoś się  przebijemy.
Na sali było wiele osób, które przyjechały na kursy, a jeszcze więcej siedziało na trybunach. Przez pierwsze pół godziny Igła pokazywał nam wszelkiego rodzaju zagrania. Później  podzieliliśmy się na dwie drużyny i rozeglaliśmy jednego seta. W mojej grupie znalazła się Emi, dwie dziewczyny i o dziwo Michał, który przyjechał ze swoim kolegą. Jego widok bardzo nas zaskoczył. Po tym krótkim meczyku rozglądałam się po trybunach, ale nigdzie nie zauważyłam Zbyszka.
-Może zapomniał.- stwierdziła Emi.Nie ukrywam, zrobiło mi się przykro. Może się wystraszył? Może uznał mnie za hotkę? Czy to ta koszulka.... Myślałam.
-No trudno- powiedziałam- chodźmy do szatni. Po wizycie pod prysznicami, szybko się przebrałyśmy i wyszłyśmy z budynku. Przed drzwiami czakała nna nas jednak  niespodzianka. Zbyszek i Igła czekali, aż wyjdziemy.
- Jednak nie zapomniał- powiedziałam do koleżanki.  Obie się uśmiechnęłyśmy.
- Lui tylko się nie zapędzaj. Oczywiście chcę twojego szczęścia, ale chyba nie myślisz, że tak wspaniały siatkarz jak on mógłby się tobą zainteresować? Przecież ty jesteś strasznie nieśmiała.
- Wiem kockana. Na razie chcę się cieszyć chwilą. Zawsze marzyłam o spotkaniu go na żywo, a ty jesteś taka oschła...
- Wcale nie, po prostu zazdroszczę ci. Wiele bym dała, aby spotkać swojego idola -Bartka.
-Oj jeszcze go spotkasz. Zapewniam ci to. -uśmiechnęłam się ciepło i przytuliłam swoją kamratkę.
-No dziewczyny wy się ściskacie, a my stoimy tu samotnie..- oznajmił Igła poczym zaśmiał się. Sama nie wiem dlaczego, ale podeszłam do nich i przytuliłam obydwóch.
- Tak lepiej?- wypaliłam.
- O wiele.- zaśmiał się Zibi. Emilka stała z szeroko otwartymi oczami. Po chwili jednak uczyniła to , co ja i całą czwórką udaliśmy się do kawiarni. Czas leciał bardzo szybko. W towarzystwie siatkarzy czułyśmy się bardzo dobrze. Nagle zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawił się napis 'trener'.
 Słucham trenerze.- odebrałam.
-Dzwonię, aby wam przekazać, że zmieniły się plany i mecz ze względów organizacyjnych rozegrany zostanie w środę. Także jutro o 11.00 widzimy się na treningu.
-Dobrze.
-Zapomniałem się zapytać jak tam po spotkaniu z Libero?
-Wspaniale. Nauczyłyśmy się wielu nowych rzeczy. Na pewno trener się na nas nie zawiedzie.
-Wierzę ci na słowo.. do widzenia.
-Do widzenia.-odpowiedziałam i rozłoczyłam się.
-Emi, miałam ci przekazać, że mecz jest przeniesiony na środę.
- Ooo! No widzisz, możemy jednak świętować twoje urodziny. :)
-Masz dziś urodziny?- spytał zaskoczony Krzysiek.
-Tak... -odparłam. -W takim razie wszystkiego najlepszego- odpowiedzieli obaj, a ZB9   poszedł po coś do kelnera. Po chwili podszedł do nas kelner z szampanem, a chłopacy zaczęli śpiewać mi ''sto lat''. Oczywiście oblałam się wielkim rumieńcem. Moi towarzysze zaśmiali się lekko. Około godz. 21.00 siatkarze odprowadzili nas do mojego domu. Trudno było nam się rozstać. Zbyszek przytulił mnie mocno i powiedział:
-Do zobaczenia na meczu.
Byłam w szoku, nie mogłam nic odpowiedzieć, co najwyraźniej zauważyła moja przyjaciółka, bo zwróciła się do mężczyzn:
-Naprawdę wpadniecie?To bardzo miłe .
-Oczywiście, muszę przecież sprawdzić, czego się nauczyłyście. :D
- Nie zawiedziemy cię- odparłyśmy razem.
- W takim razie do zobaczenia  w środę-powiedział i uśmiechnął się. Odwzajemniłyśmy uśmiech i  weszłyśmy do mieszkania. Zaproponowałam Emili, aby została na noc. Zgodziła się. Zjadłyśmy kolację i włączyłyśmy '8 Mile' na laptopie. Spać położyłyśmy się około pierwszej w nocy. Wciąż nie mogłam przestać myśleć o  naszym atakującym. Był taki czarujący, a jego oczy hipnotyzowały. Zasnęłam myśląc o cudownym siatkarzu...

niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 4

- Jestem Ci wdzięczna za koszulkę - oznajmiła Emi .
- Ależ nie ma za co . Wybieramy się tam razem to i dla ciebie zrobiłam prezent - odpowiedziałam .
- dziękuję jeszcze raz .
Po treningu poszliśmy do domów . Emilia zaczęła robić sobie coś do jedzenia a Luiza zaś zobaczyła się z dawnym kolegą ze szkoły .
- i co powiesz . Długo Cię nie widziałam .
- Tak . Dobrze że cię znalazłem . A nic takiego . Przyjechałem tu na kilka dni do babci . A co u Ciebie ? -zapytał
- Ach . W Sobotę razem z moją przyjaciółką jedziemy na kurs do pana Krzysztofa Ignaczaka . Jestem taka podekscytowana . Będziemy mogli się od Niego uczyć się . Po prostu jestem w siódmym niebie , - uśmiechnęłam się .
- to świetnie. pozdrówcie Go tam .
- Ok. 
Z Michałem rozmawialiśmy jeszcze ponad pół godziny. W jego towarzystwie zawsze czułam się dobrze . :)


DZIEŃ KURSU:


Wstałam o 6.00. Szybko się ubrałam , nałożyłam lekki makijaż i poszłam zrobić sobie śniadanie.
Nie mogłam się na niczym skupić.... cały czas myślałam o tym dniu.. ;)
Kursy rozpoczynały się o 16.30. Z Emi umówiłyśmy się na zakupy na 11.00. Ciągle rozmawiałyśmy o tym, w co się ubierzemy itd.
O godz. 14.00 poszłyśmy do majego domu. Emi- jak to zwykle bywa- usiadła na kanapie i odpaliła laptopa. Pisała bloga poświęconego siatkówce. O 16 wzięłyśmy nasze torby i wyszłyśmy z domu. Na hale, w której obywały się treningi miałyśmy niecały kilometr, więc postanowiłyśmy isć na pieszo. Po około 15 min. byłyśmy na miejscu. Gdy dotarłyśmy na miejsce, Resoviacy właśnie kończyli trening. Byłyśmy strasznie podekscytowane. W końcu pierwszy raz zobaczyłam na żywo Zbyszka <3 :D . Nie mogłyśmy powstrzymać uśmiechu. Postanowiłyśmy pójść do wolnej szatni i śię przebrać, bo później będzie tłoczno.
- I jak wrażenia?- spytałam Emi.
-Jest niesamowicie!- Odparła.
Przebrałyśmy się( oczywiście w nowe koszulki) związałyśmy włosy i powędrowałyśmy na halę.